wtorek, 15 stycznia 2013

ŚCIANA.BANANA (LALE.Teatr)

BYWAMY: "ŚCIANA.BANANA"

- Gdzie jedziemy? Daleko jeszcze? A ile już jedziemy? 
I tak co kilka minut. Z uporem, na nosorożca, jakby jeszcze ani razu nie padła odpowiedź: "Do Łodzi. Daleko. 10 minut...Do Łodzi. Coraz bliżej. 21 minut."

Sypie śnieg. Chwilami sama nie jestem pewna, gdzie jedziemy. Biało, biało, biało. Wszędzie biało. Co za różnica, w które "biało" pojedziemy i do którego "biało" dojedziemy...

Wczoraj wybuchła w domu awantura:
- Super. Oczywiście. Teraz to bez sensu! Na dwie godziny do Jaśka- bez sensu, ale jutro na drugi koniec Polski na pół godziny to niby nie jest bez sensu??!!
- Nie na drugi koniec Polski, tylko do Łodzi i pewnie będziemy jechać krócej niż dzisiaj do Jaśka przez zakorkowany Poznań.
- Tak się tylko mówi: "na drugi koniec Polski", ale Ty to przecież dobrze wiesz, bo dla Ciebie Jaś mieszka na drugim końcu Poznania, prawda?! Jestem złyyyyyyyyy!!!
Łubudu po schodach. Trzask drzwi. Tam za drzwiami mieszkają teraz dzikie stwory. Wyją. Ryczą. Skaczą. 


- Namalujesz mi słonia?- MŁODSZY dokonuje nagłego zwrotu akcji.
- Słonia... co?
- Namalujesz mi słonia?!
- Nie krzycz.
- Ale jak nie krzyczałem to nie słyszałaś.

- Umiem tylko takiego. Może być? 
- To jest słoń? Dlaczego stoi tyłem? Obraził się?
- Nie umiem innego namalować. 
- Nie chcę obrażonego słonia. 
MŁODSZY wyrywa z bloku czystą kartkę, chwyta kredkę i burcząc coś pod nosem maluje słonia. 


Nim zacznie burczeć, wyć i trzaskać NAJMŁODSZA...
- Kakao?! 
- A do Jaśka mnie zawieziesz?- krzyczy stwór przez drzwi.
- Nie. 
- Trudno.... A to jest kakao na przeprosiny czy może kakao "masz rację STARSZY".
- To jest kakao "I tak pojedziemy jutro do Łodzi."
- To musi być z bitą śmietaną. A po co my tam jedziemy?!

To pytanie na szczęście padło tylko raz, zalane zostało litrem kakao z bitą śmietaną i... 

- Gdzie jedziemy? Daleko jeszcze? A ile już jedziemy?
Biało, biało, biało. Kakao, kakao, kakao. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? 

- A gdzie Twój słoń ma trąbę? I ogon? 
- Schował, bo się zawstydził. Widzisz jak się zakrył uszami? Wstydzi się.- MŁODSZY prawie szepcze.- Słyszysz, jak sie zawstydził?
Nasłuchuję, ale chyba nie wiem jak brzmi zawstydzony słoń. 
- Ja słyszę! A może go pogilgoczesz? A może on chce kakao?  Czy jak kot ma paski to już jest tygrysem?- NAJMŁODSZA jakoś ostatnio szybciej chwyta wątek- poplątek.
MŁODSZY naukowym tonem odpowiada:
- Albo tygrysem, albo tylko się przebrał za tygrysa.
- A może by wypił kakao?- próbuję nadążyć.
- Mamoooo, koty tylko piją mleko, a tygrysy... - NAJMŁODSZA zakrywa buzię dłońmi.- Lepiej im nawet kakao nie proponować.

"ŚCIANA.BANANA" (LALE.teatr)
premiera 12 stycznia 2013 

Gdy wchodzimy na widownię, oni już są na scenie. Czekali na nas, pewnie nie mogli się doczekać, łazili z kąta w kąt, marudzili, siadali i znów wstawali, i łazili, i marudzili... Na szczęście już jesteśmy. Dzieciaki obsiadły poduchy. Jeszcze kilka przesiadek, zamiana poduchy z wygodnej na jeszcze wygodniejszą, kilka centymetrów w jedną stronę, kilka w drugą... 

Z kartonami na głowie wyglądają jak roboty. Za pomocą kredy i mokrych plam wyczarowują ścienne malowidła, unoszące się w powietrzu płatki śniegu, czapkę, szalik, łyżwy, sanki... Dzieciaki na widowni wybuchają śmiechem, otwierają szeroko oczy. U nas jest podział: MŁODSZY chcichocze, NAJMŁODSZA siedzi nieruchomo z coraz szerzej otwartymi oczami. STARSZY chcichocze z szeroko otwartymi oczami. ("No wiesz, mimo, że ja już jestem za duży to mi się podobało, ale Ty też jesteś duża, a też się śmiałaś." czytaj: honor dziesięciolatka uratowany.) 
Oni są jak bohaterowie filmu niemego, jak Flip i Flap. Bardzo czytelne, wręcz przerysowane gest i miny. Gdy tak drepczą obok siebie, gdy urządzają bitwę na śnieżki, a dzieciaki i dorośli (!) pokładają się ze śmiechu. 

Fot. Lidia Ceiniawska 

A mi tylko Banana brak. Ściana.Banana miało być, tak?! A tu Ściana jest, ale zero Banana. Banana, w słońcu skąpana, opalana, Hawana, a tu... Biało, biało, biało. Biała kreda na czarnej tablicy...
Okazuje się, że oni też wiedzą, że na domowe lody, chłodne nastroje, śnieżne zawieruchy ratunkiem kakao jest! Kubek kakao, stopy przyklejone do kaloryfera i... doczekałem się! Ciepło, cieplej, gorąco! Dżungla, kwiaty, słońce! Banany!!!
Jeśli macie ochotę na krótki seans niemego kina, zabawę z  dziecięcą wyobraźnią, kartonem, kredą, zabawę jak w domu, ale u Nich i z Nimi to złapcie Lale.Teatr podczas wędrówki po teatrach w całej Polsce i... Ściana.Banana!!!!  


- A słoń je banany? 
- Na pewno. Słoń uwielbia banany.
- No nie wiem...- STARSZY brzęczy pod nosem.
- Słoń je banany i pije kakao. Kropka! 
- No dobra. Gdzie jedziemy? Daleko jeszcze? A ile już jedziemy?

A wokół znowu biało, biało, biało.
"Do domu. Daleko. 15 minut... Do domu. Coraz bliżej. 21 minut."
I tylko nie pytajcie dlaczego...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz