- Którą chcesz? Bo ja tę. Ty masz tę. Potem się zamienimy.
Zapytała. Zadecydowała. Zasiadła. Cała NAJMŁODSZA!
MŁODSZY zabrał ze stołu drugą książkę, usiadł obok siostry.
- I tak tą chciałem. Jest dużo ciekawsza.
- Nie wiesz. Nie czytałeś.
- Ale się zapowiada.
- Co się zapowiada?
- Okładka!
- Moja też się zapowiada.
Po 10 minutach...
- Skończyłam.
- Tylko obejrzałaś obrazki.
- Wszystko już wiem.
- Nic nie wiesz. Nie przeczytałaś.
- Wszystko wiem.
- To opowiedz.
A MŁODSZY czyta. O cyrku, Cyrylu, cukierkach i pani Celinie. O ScoobyDoo..., bo ja kategorycznie odmówiłam. O tym, że nie dotyczy mieszkańców, że rondo Jana Nowaka Jez...("Mamo, nie zdążyłem. Nie mogłaś poczekać na następne zielone?!").
MŁODSZY czyta nową zakamarkową książkę...
(i NAJMŁODSZA też!)
"NAJLEPSI PRZYJACIELE"
"ANIOŁY, CIASTKA I WYPADAJĄCE ZĘBY"
(seria PRZYGODY W RAJU)
Moni Nilsson, il. Elin Lindell
(Wydawnictwo Zakamarki)
WIEK: M
WIEK: M
ZLATKO: potargany posiadacz piłkarskich korków, którymi kiepsko się przesypuje piach, a jeszcze gorzej strzela gole.
BEZA: anioł w szortach, miłośniczka ciastek, właścicielka balkonu, z którego można zobaczyć cały świat.
RAJ: osiedle na przedmieściu, wysokie budynki, ciekawi sąsiedzi, kumple z podwórka, osiedlowy sklepik, w którym płacić można mleczakami i studio tatuażu.
MŁODSZY najpierw przeanalizował obkładkę, z kodem kreskowym włącznie:
- "Seria stworzona z myślą o najmłodszych samodzielnych czytelnikach." Tak tu jest napisane. Czyli co?
- Czyli... Duża czcionka, niezbyt dużo tekstu, a dużo ilustracji... I bardzo ciekawa, musi być bardzo ciekawa, żeby Ci się chciało czytać nawet jeśli jeszcze sprawia Ci to trudności.
- A już myślałem, że to taki podstępny podręcznik w kamuflażu. Uffff...
MŁODSZY zaczyna wreszcie kartkować książkę:
- Ho! Hoooo! To nie są podręcznikowe obrazki! Zobacz tutaj! I tu! Patrz, patrz!
- Ma dwa różne buty! A ja mam szczękę sztuczną!
- A dlaczego to nie są podręcznikowe obrazki?- pytam,... że niby nie wiem. Patrzę na tatuaże, sztuczną szczękę, spluwającego Anioła, obwisłe portki...
- Bo w podręczniku jak pies to musi być na przykład pies pod parasolem, żeby było dużo "p" i nie może być obok napisów z literką inną, żeby się nie mieszało. Jak "p" to "p" a pies sikający to nie "p".
Że niby wiedziałam...
- Przeczytasz mi to?
- Przeczytam. Trudne słowo?
- Nie. Za wolno czytam. Zobacz. Krew mu leci, a tu leży i się nie rusza. Straszne.
- Ale przecież nic mu nie będzie. Oglądałeś następne strony.
- Następne to następne. A teraz jest teraz. Przeczytaj. Tak szybciutko.
Wieczorem szukałam książek w pokoju MŁODSZEGO, w pokoju NAJMŁODSZEJ, w łazience, jadalni, w tornistrze...
- STARSZY, nie widziałeś może...
- Zaraz skończę. Super książki. To znaczy... dla MŁODSZEGO super. A wiesz, że to ta od Tsatsikiego?
- Wiem. Moni Nilsson.
- Ja to do nazwisk nie mam pamięci, ale Tsatsiki to jest mega, super do kwadratu!
- A wiesz, że czytanie zwiększa znacząco zasób słownictwa?
- Ja zasób mam, tylko się nim nie chwalę. Spadam do siebie. Zaraz Ci przyniosę książki.
- Super...
- Mamo, co tu jest napisane?
- Olśniewający.
- O rany! To nie można było napisać "super"?
- Nie wszystko może być super.
- Oczywiście, że nie. Jest "super", "tak sobie" albo "do kitu"!
Super Was znowu czytać. ;)
OdpowiedzUsuńSUPER Was znowu tu spotkać! Mega SUPER ;)
UsuńTak sobie myślę, że albo teraz robią bardzo ciekawe książki stworzone z myślą o najmłodszych samodzielnych czytelnikach, albo oni mają czytanie w genach. Ja w ich wieku oglądałam tylko obrazki, bo czytać mi się nie chciało. ;)
OdpowiedzUsuńPięknych, mądrych (nie edukacyjnych, nie "z morałem", nie z "czytelnym przesłaniem wychowawczym") i ciekawych książek dla dzieci jest coraz więcej. Na pewno. A ŻelkoŻercy mają czytanie w genach, o książki w domu się potykają, książki czytają/słuchają/oglądają/kartkują/pożerają. Na szczęście!
Usuń