czwartek, 30 maja 2013

ZMYŚLANKI- WYMYŚLANKI ALBO ZUPEŁNIE INNA GRA


- Mamo, ale ona kłamie! Patrzy na mnie oczami i kłamie!
- Nie kłamię, naprawdę tam byłam. Ja i moja grupa.
- Ona kłamie! To niemożliwe!
- Byłam tam. Byłam. Nacisnęliśmy guzik, zrobiło się wirowanie i przenieśliśmy się do Willi Śmiesznotki.
- To kłamstwo, straszliwie kłamstwo!
MŁODSZEMU zaczyna nos czerwienieć ze złości, miota się po jadalni, a NAJMŁODSZA ze spokojem baja dalej: 
- I Pippi zrobiła pierniczki. Koń dostał pierniczki w kształcie konia, dziewczynki w kształcie dziewczynek, a chłopcy w kształcie chłopców. 
- A dlaczego ja się tam nie przeniosłem, z moją grupą?! Dlaczego nie przeniosło się całe przedszkole?!- Jak nie złością, to siłą argumentów.
- A może oni nacisnęli ten guzik, kiedy Ty byłeś ze swoją grupą na wycieczce w straży pożarnej?- A co tam, też się pobawię...
- Mamo, ale przecież ona kłamie! Strasznie kłamie! Ty Jej wierzysz?!
- Nie wierzę, ale podoba mi się ta zabawa. Takie... zmyślanki-wymyślanki.

- I Pippi nam pokazała dziuplę w drzewie, tam gdzie się wyczarowuje lemoniada.- NAJMŁODSZA dodaje kolejne szczegóły.
- Zmyślanki-wymyślanki?! Czyli kłamie! Ale ja udowodnię, że ona kłamie. Mam kolegę Szymona w innej grupie. Szymon nie był z nami w straży pożarnej, został w przedszkolu, czyli musiał się przenieść do Willi Śmiesznotki razem z NAJMŁODSZĄ, albo..., albo NAJMŁODSZA kłamie!
- Ale MŁODSZY... Jeśli to są zmyślanki-wymyślanki to nie ma co sprawdzać. Wszyscy wiemy, że to tylko zabawa, że tak tylko wymyślamy. Udajemy, że w to wierzymy i że tak było naprawdę...
- I ja byłam w Willi Śmiesznotce, i widziałam tatę Pippi, króla murzyńskiego.
- Bzdury! Nie chcę się bawić w kłamanie i bzdury! 
- A ja wczoraj...- zaczynam swoją zmyślankę-wymyślankę- odprowadziłam Was do przedszkola i pojechałam do fabryki lodów, a tam pingwiny...
- Pingwiny?! To już nie wymyślanka, to kłamstwo! Pingwiny są na Antarktydzie!
- Ale tylko pingwiny mogą pracować w fabryce lodów, bo tam jest strasznie zimno, jak w lodówce.
- I może jadłaś lody?! O smaku... żelkowo-czekoladowym?- MŁODSZY podpuszcza...
- No pewnie! Te były najsmaczniejsze. Gdy pingwiny nie patrzyły, wsadzałam palucha do tych wielkich mis i potem oblizywałam... I znów wsadzałam...
MŁODSZEMU przestaje się czerwienić nos, a zaczynają błyszczeć oczy:
- I oblizywałaś! A jakie jeszcze były smaki? Może jagodowo-miodowy?
-Był!
- A w Willi Śmiesznotce spaliśmy z głowami pod kołdrą i nogami na poduszce.- a NAJMŁODSZA swoje...
A MŁODSZY nagle z zupełnie innej bajki:
- Śmiesznie!
- Nie śmiesznie! Wcale nie śmiesznie!
A wydawało mi się, że znam zasady gry...
- Dlaczego się wściekasz, NAJMŁODSZA?
- Bo jak MŁODSZY się nie złości to ta zabawa w wymyślanki jest głupia i nieśmieszna! MŁODSZY wszystko popsuł!
- To może... zjemy lody!
- A żelkowo-czekoladowe masz?
- Sprawdzę.- Bo już niczego nie jestem pewna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz