- Wszystko mi zepsuli... Nie cierpię ich... To było moje, ja tam byłem pierwszy...
Pociąga nosem, po policzkach ciekną słone krople (łzy, a może Bałtyk z włosów spływa).
- Oni tak nie mogli, tak sobie wejść i sobie kopać, i nie zapytać...
Skrobie się na moje kolana, których ubywa z każdym dniem, bo brzuch.
- To było moje... Weszli mi do mojej dziury i wszystko zrobili po swojemu, w mojej dziurze teraz jest ich dziura...
MŁODSZY jeszcze kilka minut temu siedział nad brzegiem morza, pupą w dziurze pełnej wody i kopał, przekopywał, dosypywał i zasypywał. Po chwili dołączyli do niego STARSZY i NAJMŁODSZA. Razem, w jednej dziurze, gdyby mi się chciało wstać po aparat... Scenka, co to matkę, matkę na silnej dawce hormonów, rozczuliła, bo oni już tacy duzi, a za rok jeszcze KROPKA i... I pociągam nosem, i ciekną mi słone krople po policzkach (łzy albo Bałtyk).
A teraz on tu, a oni tam...
- Ja chyba mogę mieć tylko swoją dziurę... A oni tam nadal siedzą i wszystko mi niszczą...
- Co się stało MŁODSZY? Dlaczego ryczysz?- STARSZY i NAJMŁODSZA zauważyli po chwili nieobecność brata.
- Bo Wy mi się wtrąciliście w moją dziurę! I wszystko jest teraz nie po mojemu. A to była moja dziura.
- Ale... My tylko chcieliśmy Ci pomóc, żeby Ci nie zalewało, i żeby trochę było głębiej, i...
- Ale ja chciałem, żeby było zalane, płytciejsze i..., i... MOJE!!!
- Nie rozumiem... Ale jak chcesz to sobie wracaj do tej swojej dziury, a my sobie z NAJMŁODSZĄ zrobimy swoją.
- Teraz to już za późno. Wszystko nie tak. Wszystko zniszczone.
I poprawia się na moich kolanach, które za ciasne, i coraz ich mniej, bo brzuch. I ja brzuch wciągam, i kolana wyciągam, i... Przecież skoro już nie ma dziury, to chociaż te kolana...
MŁODSZY poszedł zbierać kamienie, rozprostowałam nogi, ale...
- Ja też się obraziłam.
- Na kogo?
- Na wszystkich.
- A dlaczego?
- Bo..., bo to było moje.
- Co było Twoje?
- Nie rozmawiam z Tobą.
Nie rozmawia, ale ładuje swój opiaszczony, mokry tyłek na moje kolana, których coraz mniej, bo brzuch, które zdrętwiałe, bo MŁODSZY. Mości się, wygniata sobie miejsce i pociąga nosem, a po policzkach płyną jej słone krople (nie łzy, Bałtyk).
- A przytulić Cię mogę?
- Nie.
- A buziaka dać?
- Nie.
- A pogadamy?
- Nie.
- A jutro.
- Nie.
- A za tydzień?
- Nie.
- A kiedy?
- Jak zapomnę!
I NAJMŁODSZA po chwili zeszkoczyła z moich kolan, pognała błoto kleić. Wysiedziała swoje, czyli tyle co MŁODSZY. To przecież nie tylko MŁODSZEGO kolana!
STARSZY kładzie mi na kolanach tylko swoją głowę...
- Ale masz piachu na kolanach! I takie kreski odciśnięte. Poczytasz mi dzisiaj wieczorem, bo ja lubię jak Ty mi czytasz...
Targam tę jego czarną czuprynę, piach się sypie, krople słonej wody kapią mi na policzki.
- Płaczesz?
- Nie, to Bałtyk...
- Idę się wykąpać.- I już go nie ma.
Ale mam piachu na kolanach. I te czerwone, odciśnięte ślady (kąpielówki MŁODSZEGO, a tu chyba NAJMŁODSZEJ, ucho STARSZEGO), a resztę zasłania KROPKA.
- Mam przecież prawo do swoich kolan!- I chcichoczę. I otrzepuję się trochę, i prostuje nogi, i te krople Bałtyku na policzkach...
i kolan coraz mniej, kto by pomyślał... :) uściski!
OdpowiedzUsuńSpieszę donieść, że kolana odzyskałam, ale to chyba nie moje! Przed ciążą miałam zgrabniejsze!
UsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga. Dodam do obserwowanych, bo po przeczytaniu dwóch wpisów zapałam uczuciem pozytywnym. :)
OdpowiedzUsuńProszę się rozgościć :) Jak to dobrze, że choć w komentarzach trochę ruchu na blogu... Przedłużające się oczekiwanie na KROPKĘ cały świat mi przesłoniło, a nie tylko kolana...
Usuń