piątek, 5 grudnia 2014

ŻEBY MNIE PRZYTULIŁ

 - Wyczyszczę dwa buty.
- A dlaczego dwa? Chcesz więcej prezentów?
- Nie, ale głupio będę jutro wyglądał z jednym butem czystym, a dugim brudnym.
- Dobrze, że nam buty nie śmierdzą, bo czasem buty w środku śmierdzą, albo jak wdepną, ale nasze nie śmierdzą.
- Nie śmierdzą. Nawet błotem nie śmierdzą.- MŁODSZY dokładnie obwąchał oba buty.
- To dobrze, bo by nam prezenty śmierdziały! Śmierdząca czekolada! Bleeee!
- Mikołajkowa czekolada o smaku śmierdzącego buciora!
- Mikołajkowa czekolada o smaku starego, śmierdzącego, wdepniętego buciora!- NAJMŁODSZEJ spodobał się pomysł.

- A jak teraz-jutro przychodzi Mikołaj, to pod choinkę też Mikołaj wrzuci prezenty?
To pytanie pada co roku. Co roku zamieszanie. Gwiazdor, Gwiazdeczka, Aniołek... A moim dzieciom dwa razy w grudniu przynosi prezenty Święty Mikołaj. Tym razem wyręczył mńie MŁODSZY. MŁODSZY jest dowodem na to, że jak się chce wierzyć to nic nie może ci przeszkodzić.
- Mikołaj jutro przychodzi, żeby sprawdzić, co u nas, jak się mamy, i gdzie jest kominek... I czy jesteśmy grzeczni. Wszystko zapisze i namaluje mapę i będzie mu łatwiej poźniej, gdy będzie miał dużo prezentów i bardzo mało czasu.


Trochę poźniej.
- A ja bym chciał nie zasnąć, zobaczyć Mikołaja, i żeby mnie przytulił i powiedział, że jest ze mnie dumny. To jest moje największe marzenie.
- Dumny?
- Że jakoś daję radę z tymi zadaniami domowymi i czasem udaje mi się nie wściec. Czasem, ale to chyba lepiej niż gdybym się wściekł też czasem, a nie tylko prawie zawsze...
- Kocham Cię i jestem z Ciebie bardzo dumna.
Gdzieś czytałam, że nie powinnam MŁODSZEMU o tej mojej dumie mówić, ale na szcęście MŁODSZY tego nie czytał:
- Super mamo, ale ty nie jesteś Świętym Mikołajem.
Nie jestem, ale poczekam. Poczekam, aż wszyscy zasną. Przypilnuję, żeby Mikołaj bułkę nagryzł, upił trochę ze szklanki. Kto wie, może trzeba mu będzie kawy. Renifera poczęstuję marchewką. Pokażę drogę do butów, dopilnuję by prezentów nie pomylił. I poproszę, żeby MŁODSZEGO przytulił. I niech mu powie, jak bardzo jest z niego dumny, bo chyba nie czytał, że się nie powinno... Poczekam.

4 komentarze:

  1. A ja dziś wieczorem zagaduję, że Mikołaj, że buty, że wyczyścić trzeba... (psecies nie są bludne). ;) Młody słucha, słucha (mina z serii "cośsiętejmatcepomyliło"), aż w końcu postanawia mnie oświecić: "psecies nie mozna plezentów wkładać do butów, tseba dać do lącki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I rację ma! Co by to było, gdyby tak od jutra wszyscy prezenty w buty wkładali! Śmierdzące czekoladki, śmierdzące książki, śmierdzące kwiaty... Bez sensu! To już lepiej "do lącki", byle czystej! Umył rączki, co by Święty Mikołaj w brudne prezentu nie wkładał?! ;)

      Usuń
  2. Jak miło, że jeszcze wierzą. :)

    OdpowiedzUsuń