czwartek, 28 maja 2015

NA CO DZIEŃ

Czy ja mam jeszcze, o czym? Żeby tak po kilku tygodniach blogowej posuchy znowu o Dniu Mamy? Który to już raz na blogu obchodzę Dzień Mamy? Najchętniej obchodziłabym dookoła, z daleka, bo ja to najbardziej lubię moje nie-urodziny...

Dostałam lakier do paznokci! Takiego koloru to jeszcze nie miałam i pewnie bym nie miała, gdyby nie Dzień Mamy. STARSZY (lat 13) wybierał z kumplami, we czterech wybierali...: "Kupiliśmy takie, jakich jeszcze nie macie!"
- Jaki dostałaś kolor?
- Nie wiem, oślepił mnie! Ale ja mojej matce kupowałam na Dzień Mamy wściekle różowe szminki... Mam za swoje.

MŁODSZY obraził się cztery dni temu, bo znalazłam w plecaku...
- Mamoooooooooo, to nie jest szmatka! To dla Ciebie kwiatek uszyty, tylko nieskończony! To miała być niespodzianka!!!!! Miałem Cię poprosić o igłę, nitki i filc i skończyć miałem po kryjomu!
Do tej pory nie znalazłam  w domu igły... (Tak, nie szyję. Panicznie boję się igieł. Jestem jak ta królewna... Boję się, że zasnę, na sto lat. A może boję się, że się ukłuję, będzie bolało, a ze snu... znów nici.)
MŁODSZEMU przeszło, "odobraził się" ciut i dostałam gipsową płaskorzeźbę z bukietem kwiatów. 
- Najgorsze to było pakowanie! Szeleściło, szeleściło, a kokardę chciałem mieć czerwoną, a nie żółtą, ale pani oczywiście zrobiła mi na złość! Jestem przekonany, że powiedziała, że "nie bo nie", ale nie słyszałem, bo cały czas ta folia wszystkim szeleściła.
NAJMŁODSZA od dwóch tygodni zamykała się w pokoju, by poćwiczyć piosenki na występ. 
- Nie słuchaj mamo! Muszę kiedyś poćwiczyć, to będzie bardzo ważny występ. Muszę poćwiczyć, ale wszędzie podsłuchujesz! 


Występ był bardzo ważny, całkiem udany, mógł się tylko zacząć się pół godziny później. 
- Jadę już! Wystaw mi MŁODSZEGO na ulicę, zaraz go zgarnę, a Ty masz być 15.45 w przedszkolu. Już jadę!
Widzę, że stoją. STARSZY szarpie, MŁODSZY się odszarpuje. Parkuję. 
- A wy znowu...
- On mi kazał biec, a ja nie mogę się dziś przeciążać! Pan mi powiedział na basenie, że jak mi pod oczami zsinieje to do szpitala na prześwietlenie. A ten mnie popycha i pogania!
- Miałem paczkę dostarczyć, dostarczyłem. Nigdzie nie miał nalepki, że OSTROŻNIE, bo delikatne. Spadam. Do zo. 
- MŁODSZY, co się stało? Dobrze się czujesz? Możemy pogadać po przedstawieniu NAJMŁODSZEJ?
- Możemy, chyba że do tego czasu cały pod oczami zsinieję. 
- Co sie stało? Szybko, w kilku żołnierskich...
- STARSZY kazał mi się spieszyć, nie dał mi wytłumaczyć, że nie mogę. Nawet mi nie powiedział...
- MŁODSZY, co się stało na basenie, że miałbyś teraz sinieć?
- To było mamo tak... Wiesz, że ten nowy czepek mogę sobie zupełnie sam zakładać? Szkoda, że czepki chronią tylko przed zmoknięciem, a nie przed uderzeniem...
- MŁODSZY... Musimy już wchodzić do sali. Co się stało?
- Zuzia mówi, że w basenie unosiła się kałuża krwi, i że dobrze, że nie ma w basenie rekinów, bo one wyczuwają krew i po tobie!
- Gdzie się uderzyłeś?
- W basenie! Przecież mówię!
- Poddaję się! Wchodzimy! Opowiesz mi później.
- Rzuć tylko czasem na mnie okiem, czy nie sinieję...

NAJMŁODSZA cały czas kontroluje, czy na nią patrzę, nie sposób nawet ukradkiem rzucić okiem na MŁODSZEGO. NAJMŁODSZEJ to ja się czasem boję. Ona mi potem wyliczy, ile razy spojrzałam w bok, ile razy mrugnęłam, ile razy patrzyłam, "ale tylko udawałam". Ma rację, trzeba pilnować swoich interesów. Czworo ich, co chwilę ktoś komuś kradnie show...
KROPKA, największa fanka NAJMŁODSZEJ, a może też się jej boi (?), siedzi na krzesełku jak zahipnotyzowana. MŁODSZY siedzi ciut znudzony, ale nie siny, to najważniejsze.
Mama jest kochana, krząta się w kuchni od rana, zadumana, na obiad gotuje krokodyla, zawsze ma czas dla dziecka... Wolałabym śniadanie do łóżka, a krokodyla to pewnie kucharz w knajpce na drugim końcu świata najlepiej przyrządza, a czas..., a czasu chciałabym mieć też trochę dla siebie, nie że zawsze, czasami...




- Widziałaś? Słyszałaś? Zaśpiewać ci jeszcze raz? 
- Śpiewaj!- Korki, jakby wszyscy z przedstawienia NAJMŁODSZEJ wracali, niech śpiewa.
- Wy sobie podśpiewujecie, a kiedy ostatni raz spojrzałaś, czy nie sinieję?! 
- Mama, picie chce, ciacho bam, lala nie chce, brrrrrum nie chce, ciacho chce, ciacho bam.
- Możesz mnie jeszcze podwieźć do sklepu? Chciałbym zobaczyć, czy są te buty... 
- STARSZY, mam teraz wracać do centrum? Miałeś czas po szkole, mogłeś...
- Jasne, wycia przedszkolaków możesz całe popłudnie słuchać, ale mi to nie możesz poświęcić kilku minut! Dzień Mamy spóźniony o cały jeden dzień, bez sensu...
- Wczoraj miała grupa IV i II...- broni się NAJMŁODSZA.- Kochanaaaaaa mamooooo, gdy będę dużyyyyyyy... Tej piosenki dziś nie śpiewaliśmy, ale ją znam! To ci przyyyyywioooooozę...
- Nie całe popołudnie, ale raptem godzina. A ty mogłeś się odezwać wcześniej, albo iść sam.
- A ja jeszcze miałem po drodze powiedzieć w sklepie hasło, hasło z kart miałem powiedzieć. Obiecałaś mi!
- Jasne, i jego oczywiście zawieziesz! A mnie nie! Ja mam chodzić boso!
- Z samochodu do szkoły, ze szkoły do samochodu... Dałbyś radę.
- Mam jeszcze autobusem jeździć? Będziesz mi wypominać, że samochodem do szkoły jeżdzę? 
- Mamoooo, nie słuchasz!
- Mama, picie chce!
- Skręć na hasło! Pamiętaj!

Tu urywam. Coraz mniej o Dniu Mamy, coraz więcej o dniu mamy... O KROPCE, która nauczyła sie gadać i zna pierwsze zaklęcie: "ja chce", o NAJMŁODSZEJ, co by chciała być pępkiem, o MŁODSZYM, co to zderzył się z koleżanką w basenie, krew mu z nosa poleciała, ale nie sinieje, bo niby dlaczego (?), o STARSZYM, który dorasta, którego świat uwiera... 
("To nie on, to hormony. To nie on, to inwazja naładowanych testosteronem kosmitów. No dobra!!!! Jak chcecie, to sobie go weźcie!!! W kosmos z nim!!! Nie na zawsze, na kilkanaście miesięcy. Bo to przecież nie będzie trwało wiecznie. Nie będzie? Powiedzcie, że nie będzie?)

I jeszcze obowiązkowa wizyta u mojej mamy.
- Ja tylko mamo... Zaraz muszę...
- Usiądź. Herbaty? Kanapkę?
Nie ma jak u mamy... A u nas znów chleba brak. Przestawię budzik o kilka minut. Może zsinieję pod oczami i dadzą mi wolne, tak bez okazji, na co dzień...

6 komentarzy:

  1. Hej.
    Ja zostałam obudzona o 6:45 (budzik miał dzwonić DOPIERO za 5 minut!), bo musiałam dostać laurki od S. Trzy aż za to. Dwie zrobione w szkole i jedną w domu. Chyba pierwszy raz w sumie sam pamiętał :) (albo go szkoła dobrze zindoktrynowała na okoliczność). Prosto z pracy leciałam na występy do przedszkola, nie powiem, udane. Dostałam łyżkę drewnianą ozdobioną prawdziwym suszonym kwiatem (więc kompletnie nie-do-użycia). I z okazji Dnia Matki mogłam udać się do drugiej pracy po południu bez stresu, bo tato się zajął. Nawet mnie podwieźli, bo padało.
    Nie byłam taka samolubna, żeby w pracy dzień cały siedzieć, wróciłam wcześniej, żeby zdążyć upiec ciasto na festyn S. do szkoły na dzień następny...

    Najserdeczniejsze życzenia spóźnione (jak to u mnie) z okazji Dnia Matki.
    A jeszcze serdeczniejsze na każdy dzień matki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuch matka, zuch! Zasłużyła na łyżkę i piosenkę!

      Usuń
  2. zanim starszy skończy dorastać,młodzy zacznie,zanim młodszy skończy,najmłodsza zacznie,ale wtedy starszy zacznie mówić do ciebie ludzkim głosem...prawdopodobnie....potem kropka....no wiesz,teraz to będzie już tylko gorzej.nie łudź sie,żadni kosmici ich nie przygarną,musisz sama....ale wiesz-kiedy już zaczną z tobą rozmawiać jak z człowiekiem,to na d.m.dostaniesz besty maanamu-czy co tam kochasz najbardziej-albo bilety do kina,teatru...nawet towarzystwo swoje ci zaproponują bez żadnego focha...ciężko będzie zanim to się wydarzy,ale jakże warto czekać....warto tym lakierem co byś nie miała gdyby nie d.m.paznokcie pomalować,i wogóle wszystko warto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kategoriach warto-nie warto to może i bilans nie wychodzi wcale korzystnie, ale... Co ja poradzę UWIELBIAM ICH! ;)

      Usuń
  3. Czytała i śmiałam się na zmianę i łzy wzruszeń w oczach miałam. No dialogi niczym z mojego auta, tylko zagęszczenie dzieci coś większe. No i tym samym kłótni ciut więcej.
    Dostarczył paczkę - padłam... A u nas wypadki dzieciowe też tak wyglądają czasami że zanim do nas dotrze co się stało to po sprawie.
    A jeszcze jeśli chodzi o Dzień Mamy, to wolę chyba dzień mamy... Taki codziennik mamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień Matki x6!!! Oszszszszszsz... ;) Codziennik mamy przynajmniej nie jest tak spięty, napięty, wzdęty i po prostu nie zawsze musi się udać, nie zawsze musi być idealny, nawet znośny nie musi być...

      Usuń