sobota, 1 grudnia 2012

WIECZÓR BEZ SIUSIAKÓW

- A może im trochę zostawimy? Jakby przyszli to będzie im przykro, że dla nich nie ma.
- No co Ty?! Cała miska nasza!
- A co oglądamy?
- Wybieraj.
- A jeśli wybiorę znów TO, to nie będziesz płakać, że chcesz coś innego?
- Nieeeeee... Uwielbiam ten film.
- Bo oni nie lubią i zawsze marudzą.
- Widzisz ich tu gdzieś?
- Nie.- I ten uśmiech od ucha do ucha, pierwszy raz. 
Już po chwili znów daje o sobie znać nadzwyczajność sytuacji.
- Gdyby chiał usiąść, tu mu zostawię miejsce.
- Oni jeszcze długo nie wrócą. To jest Twoja połowa kanapy, a to moja.
- No dobra.- I znów ten uśmiech. To już drugi raz i jakby dłużej.

Trzeba przyznać, że film wybrałyśmy idealny na też nasz wieczór. Nikt nie przewijał "nudnych kawałków". Znamy go na pamięć więc mogłyśmy połowę przegadać. Nikt nas nie uciszał. 
- Ale ona ma ładną sukienkę. Jak kiedyś będę szła na bal to taką kupimy, dobra?
- Koniecznie. I taką opaskę na głowę. Choć może w innym kolorze byłoby Ci bardziej do twarzy.
- Opaska jest na włosy, a nie do twarzy.
- Kiedy mówię, że byłoby Ci w czymś do twarzy, to znaczy, że to by do Ciebie pasowało, że ładnie byś w tym wyglądała.
- I musimy kupić nowe buty balowe dla mnie, bo te stare są już dla mnie nie do twarzy.
- Tak się nie mówi.
- Co się nie mówi? Zobacz! Ona się zaraz spóźni na bal!
- Poczekają na nią i jakie będzie miała wejście.
- Ale jak STARSZY się grzebie to mówisz, że nikt na niego nie będzie czekał. I będzie miał spóźnienie a nie wejście.
- Kochana, szkoła to nie bal...
- A w przedszkolu będzie bal. Dobrze, że przedszkole to nie szkoła. Skończyło się.- NAJMŁODSZA stuka w dno pustej miski.
- Jak zjemy więcej to będziemy musiały po filmie biegać wokół stołu przez pól godziny.
- Dlaczego?
- Żeby nam było do twarzy w naszych sukienkach.
- To nie jemy. Wolę sukienkę niż popcorn. A ona jest głupia, brzydka, potworna i ma brodawkę!
- Ropucha.
- Ropucha-brzydula-potwornica-paskuda. I tak krzywi buzię jakby jadła cebulę z cytryną.
Rechoczemy, turlamy się po kanapie, bo nic tak nie poprawia humoru jak paskuda w towarzystwie, choćby na ekranie.

- A kiedy oni wrócą?
- Pewnie już niedługo. Stęskniłaś się?
- Tylko troszeczkę... Bo moglibyśmy zrobić bal, ale nie mamy królewicza. MŁODSZY jest potrzebny.
- MŁODSZY woli być rycerzem.
- Ale jak tańczy to zostawia miecz na kanapie.
- Możemy same potańczyć.- proponuję.
- Ale to nie będzie prawdziwy bal.
- To będzie taki bal na niby, bal bez chłopaków.
- Bal bez siusiaków! Tańczymy! Ale zaraz wrócą, tak?

Wieczór bez chłopaków. Wieczór bez siusiaków. Babski wieczór. Zawsze za krótko, za rzadko. Zawsze kogoś nam brak...

1 komentarz:

  1. hehe Mam podobnie. Jak są to marzę żeby ktoś ich przygarnął na 2 godzinki. Ale jak ich nie ma to jakoś tak cicho i nudno...

    OdpowiedzUsuń