czwartek, 23 października 2014

MŁODSZEGO PIERWSZE ZE SZKOŁĄ PORACHUNKI

KALIGRAFIA: LITERKA "e" 
MŁODSZY siedzi przy biurku (lampka z lewej strony, wyeliminowane wszelkie rozpraszacze, krzesło aero- energo- i w ogóle super) i w skupieniu rozwiązuje zadania z kart ćwiczeń do matematyki.

Wróć. Jeszcze raz.

MŁODSZY wije się nad uzupełniankami (w wyznaczone miejsce wklej, wpisz, dopasuj, przyporządkuj). Ostatnio był widziany z pupą na krześle, ale nogą na kaloryferze, przy stole w jadalni. Wszystko go rozprasza, o czym głośno, co minutę informuje wszystkich wokół. Nic dziwnego. W garnkach wrze, na podłodze KROPKA się drze, na drugim końcu stołu NAJMŁODSZA wydziera... coś z kolorowego papieru. 
- Nawet sam siebie rozpraszam!!!- MŁODSZY traci cierpliwość, setny już raz temperuje ołówek.
- Mamoooo! Coś mi nie wyszło! Mamooooo! Chodź! Wyszło mi cztery, a ja jeszcze w szkole nie umiem cztery! Mamoooooooo!
Faktycznie: policz, w puste miejsce... 
- I wszystko jasne! Nie masz wpisywać cyfry tylko narysować tyle kropek, ile jest żołędzi.
- To dobrze, bo cztery będzie dopiero za... - MŁODSZY przewraca kartki- Za jakieś dwa dni.
I wszystko jasne! MŁODSZEMU niespełna miesiąc zajęło dojście do żelaznej szkolnej reguły: szkole co szkolne, nie wychodź za linie, a co wiesz to Twoje.
Wydawało się MŁODSZEMU, że umie pisać, ale te fajeczki, zawijaski i pętelki! 
- Jeszcze trzy linijki "i". 
- Zrobię to za Ciebie. - STARSZY gotów jest wrócić do kaligrafii, byleby tylko uwolnić się od ułamków dziesiętnych.
- Nie możesz, ale... Ja powywijam, a Ty mi dokropkujesz. Dobra? Pani chyba nie pozna... Mamo, a jesteś przygotowana na to, że mi się za chwilę gumka skończy?
- Oczywiście! Mam plan A, B i C.
- A może plan A, I i U?
- Może być! Plan A: nowiutką gumkę wyciągam z szafy ze specjalistycznym sprzętem dla uczniaków.
- A jeśli nie znajdziesz?
- Przechodzę do planu...
- I!
- Tak. Plan I: zadzieram kiecę i lecę po gumkę do kiosku. A gdyby...
- A gdyby było zamknięte!?
- Wydzieram kartkę z zeszytu MŁODSZEGO i pożeraaaaaaam! Dużo masz jeszcze do zrobienia?
- Matematyka mi jeszcze została, ale to jest proste.
Integracja integracją (czyt. zajęcia zintegrowane) a wojna human- matfiz wiecznie będzie trwać.
Po chwili słyszę ulubione ostatnio słowo MŁODSZEGO:
- Badziewie! Tyle to ja nawet w przedszkolu nie kolorowałem... Co drugą figurę... Jeszcze?! Co oni jeszcze chcą?! Policz i wpisz... Założę się, że będzie dwa! Mówiłem że dwa! Badziewie!
MŁODSZY poznał ostatnio cyfrę 3. O czwórce na razie w szkole sza!
- Zobacz, mamo! Ale zadanie! 6 - 23!
Rozglądam się... Nie widzę...
- Tam! Obok Żabki!
Faktycznie. Godziny otwarcia Żabki, 6-23.
- A ile to będzie mamo? Chyba się nie da. Mam sześć, to nie mogę zjeść więcej...
- A jak chciałeś pożyczyć na deskorolkę? Miałeś 50 złotych...
- Poczekaj! Poczekaj! Już wiem!!!- MŁODSZY podskakuje na chodniku.
Po pięciu minutach stoimy nadal w tym samym miejscu. MŁODSZY oblicza, palce wygina, główkuje. 

- MŁODSZY pracuje za wolno. Nie możemy wszyscy na niego czekać. Proszę, by dokończył to w domu. I wolałabym, żeby pisał ołówkiem... Piórem będziemy pisać w drugiej klasie... Czy on musi nosić wszystkie podręczniki ze sobą?! Dźwiga, a to jeszcze wszystko miejsce na ławeczce zajmuje... Niech chowa do pudełka, inne dzieci chowają...


MŁODSZY siedzi na wielkim, ciężkim tornistrze na środku  chodnika i liczy. Ja czekam. KROPKA czeka. Obok na czerwonym czekają... Chyba nie na MŁODSZEGO. Jeszcze Wam wszystkim MŁODSZY obliczy! Tylko poczekajcie! 

4 komentarze:

  1. No popatrz, Stasiek w drugiej, tez już niby wie, co szkoła wymaga (podziwiam żelazną logikę w odpowiadaniu TYLKO na zadane pytania w podręczniku w zakresie TYLKO zawartym w pytaniu - mnie dobija i mierzi, jemu pewnie pomoże w jakiś testach na zdolność za czas jakiś...), ale lubi czasem wkręcić swoje, zwłaszcza w matmie, która też "jest łatwa" (to wielkie uff z piersi Ojca - wszak Pierworodny miał 50% szans na genetyczne obciążenie humanem!) - jak tylko ma wymyślić zadanie (a szkoła w 2kl. dociągnęła już chyba do 20!) wrzuca tam jakieś skromne 100-99 np. :)
    Pozdrawiam, miło Was znów czytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak bym słyszała nasze rozmowy nad zeszytami. :) Pokolorowanie to największa kara. Kaligrafia jakoś idzie, dopóki matka nie zaczyna się czepiać, że źle trzyma ołówek: "Przecież jak trzymam tak jak ty chcesz, to brzydziej wychodzi". U nas genetyczny wskaźnik humana wynosi 100%, więc w sumie nawet bym się cieszyła, gdyby to pisanie nie wychodziło mu za dobrze. Chciałoby się choć jednego technicznego mieć w domu. Są widoki, więc nie tracę ducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Techniczny? A jak u niego z rysunkiem technicznym?! Human będzie! Human zawsze wychodzi za linię i nie mieści się w szablonie! ;)

      Usuń