czwartek, 13 listopada 2014

MŁODSZY, NAJMŁODSZA (I INNI) CZYTAJĄ "PRZYGODY W RAJU"

- Którą chcesz? Bo ja tę. Ty masz tę. Potem się zamienimy.
Zapytała. Zadecydowała. Zasiadła. Cała NAJMŁODSZA! 
MŁODSZY zabrał ze stołu drugą książkę, usiadł obok siostry.
- I tak tą chciałem. Jest dużo ciekawsza.
- Nie wiesz. Nie czytałeś.
- Ale się zapowiada.
- Co się zapowiada?
- Okładka! 
- Moja też się zapowiada.

Po 10 minutach...
- Skończyłam. 
- Tylko obejrzałaś obrazki.
- Wszystko już wiem.
- Nic nie wiesz. Nie przeczytałaś.
- Wszystko wiem.
- To opowiedz.
- Nie, bo nie będziesz miał niespodzianki. Sam sobie przeczytaj!
A MŁODSZY czyta. O cyrku, Cyrylu, cukierkach i pani Celinie. O ScoobyDoo..., bo ja kategorycznie odmówiłam. O tym, że nie dotyczy mieszkańców, że rondo Jana Nowaka Jez...("Mamo, nie zdążyłem. Nie mogłaś poczekać na następne zielone?!"). 

MŁODSZY czyta nową zakamarkową książkę...
(i NAJMŁODSZA też!)



"NAJLEPSI PRZYJACIELE" 
"ANIOŁY, CIASTKA WYPADAJĄCE ZĘBY"
(seria PRZYGODY W RAJU) 
Moni Nilsson, il. Elin Lindell
(Wydawnictwo Zakamarki)

WIEK: M

ZLATKO: potargany posiadacz piłkarskich korków, którymi kiepsko się przesypuje piach, a jeszcze gorzej strzela gole. 
BEZA: anioł w szortach, miłośniczka ciastek,  właścicielka balkonu, z którego można zobaczyć cały świat.
RAJ: osiedle na przedmieściu, wysokie budynki, ciekawi sąsiedzi, kumple z podwórka, osiedlowy sklepik, w którym płacić można mleczakami i studio tatuażu.


MŁODSZY najpierw przeanalizował obkładkę, z kodem kreskowym włącznie:
- "Seria stworzona z myślą o najmłodszych samodzielnych czytelnikach." Tak tu jest napisane. Czyli co?
- Czyli... Duża czcionka, niezbyt dużo tekstu, a dużo ilustracji... I bardzo ciekawa, musi być bardzo ciekawa, żeby Ci się chciało czytać nawet jeśli jeszcze sprawia Ci to trudności.
- A już myślałem, że to taki podstępny podręcznik w kamuflażu. Uffff...
MŁODSZY zaczyna wreszcie kartkować książkę:
- Ho! Hoooo! To nie są podręcznikowe obrazki! Zobacz tutaj! I tu! Patrz, patrz! 
- Ma dwa różne buty! A ja mam szczękę sztuczną!
- A dlaczego to nie są podręcznikowe obrazki?- pytam,... że niby nie wiem. Patrzę na tatuaże, sztuczną szczękę, spluwającego Anioła, obwisłe portki...
- Bo w podręczniku jak pies to musi być na przykład pies pod parasolem, żeby było dużo "p" i nie może być obok napisów z literką inną, żeby się nie mieszało. Jak "p" to "p" a pies sikający to nie "p".
Że niby wiedziałam...



- Przeczytasz mi to?
- Przeczytam. Trudne słowo?
- Nie. Za wolno czytam. Zobacz. Krew mu leci, a tu leży i się nie rusza. Straszne.
- Ale przecież nic mu nie będzie. Oglądałeś następne strony.
- Następne to następne. A teraz jest teraz. Przeczytaj. Tak szybciutko. 


Wieczorem szukałam książek w pokoju MŁODSZEGO, w pokoju NAJMŁODSZEJ, w łazience, jadalni, w tornistrze...

- STARSZY, nie widziałeś może...
- Zaraz skończę. Super książki. To znaczy... dla MŁODSZEGO super. A wiesz, że to ta od Tsatsikiego?
- Wiem. Moni Nilsson.
- Ja to do nazwisk nie mam pamięci, ale Tsatsiki to jest mega, super do kwadratu!
- A wiesz, że czytanie zwiększa znacząco zasób słownictwa?
- Ja zasób mam, tylko się nim nie chwalę. Spadam do siebie. Zaraz Ci przyniosę książki. 
- Super...

- Mamo, co tu jest napisane?
- Olśniewający.
- O rany! To nie można było napisać "super"?
- Nie wszystko może być super. 
- Oczywiście, że nie. Jest "super", "tak sobie" albo "do kitu"!

4 komentarze:

  1. Tak sobie myślę, że albo teraz robią bardzo ciekawe książki stworzone z myślą o najmłodszych samodzielnych czytelnikach, albo oni mają czytanie w genach. Ja w ich wieku oglądałam tylko obrazki, bo czytać mi się nie chciało. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknych, mądrych (nie edukacyjnych, nie "z morałem", nie z "czytelnym przesłaniem wychowawczym") i ciekawych książek dla dzieci jest coraz więcej. Na pewno. A ŻelkoŻercy mają czytanie w genach, o książki w domu się potykają, książki czytają/słuchają/oglądają/kartkują/pożerają. Na szczęście!

      Usuń