- Ja nie wiem mamo, czy to jest dobra nazwa... ŻelkoŻercy..?
- Teraz mi to mówisz?!
- Ale tak na to patrzę...Tak na to patrzę, ale jak już nie patrzę to już nie wiem...
- STARSZY, oświeć mnie, bo ja tak słucham i słucham i... nic nie rozumiem.
- Patrzę i widzę: dwa razy Z bez R za to z KROPKĄ, a potem nie patrzę i już nie pamiętam... Chociaż dopisz, że to nie ja tego ortograficznego potwora wymyśliłem.
Nie minęło 10 minut...
- I wymawia się też jakoś tak... nie bardzo. Trochę jak ten chszon... No wiesz.
- Chrząszcz w trzcinie? A może byś tak połknął żelka i spróbował jeszcze raz?
- Chrząszcz... ŻelkoŻerca!!!
Lekcja polskiego dla NAJMŁODSZYCH:
- To jest MÓJ lala.
- To jest MOJA lala.- poprawiam NAJMŁODSZĄ.
- TWOJA lala??!!
STARSZY ćwiczy ortografię przed dyktandem.
Ja wymyślam charczące i rzężące, najeżone pułapkami bzdurki.
Za tę bzdurkę otrzymałam tytuł NAJPOTWORNIEJSZEJ MATKI.
"Gdzieś pod Zgierzem mieszkał pszczelarz Brzęczysław. W każdy piątek pożerał pięć rzodkiewek z jarzębinowym chrzanem. W niedziele sprzątał z talerza pszenicę z warzywami i klejący miód. Jadł, żarł i wciągał jak odkurzacz, a wciąż był lżejszy niż piórko i słabszy niż mól."
Rozmowa w biegu:
- A gdzie rośnie marchewka?
- W ziemi, głową do dołu, zielonym do góry.
- A jabłko? Też głową w ziemi?
- Nie. Jabłko wisi głową..., to znaczy nie głową tylko... tak po prostu, na drzewie.
- A żelki? Gdzie rosną żelki?
Wrrrrrr...
- Mamo! Proszę! Posprzątam pokój, będę przez tydzień wyjmował naczynia ze zmywarki, nie będę krzyczał na maluchy, że są głupie, wredne... i takie tam. Będę Cię słuchał, będę Ci pomagał... Proszę!
Obietnice przedwyborcze? Nieeee... STARSZY chciał nocować u kolegi.
WIECZÓR WYBORCZY
- No i kto wygrał?!
- Ci, co dostali najwięcej głosów.
- To super!- i STARSZY wreszcie mógł zasnąć...
- STARSZY, zrobiłeś już zadania domowe? Wiesz, która jest godzina?!
- Mylisz już od pół godziny nasze imiona, to chyba jest około 19.00.
I zebrało się babci ŻelkoŻerców na wspomnienia:
było trochę o kartkach na mięso, tarczach przy szkolnych mundurkach, pomarańczach z Kuby...
- Tylko ocet??!! W całym supermarkecie tylko ocet??!!- STARSZY wiele był w stanie pojąć, ale są pewnie granice!
I wreszcie MŁODSZY wyjaśnił mi skąd się biorą chmury:
- Zobacz, tam z komina wylatuje dym. Widzisz? I on teraz leci do góry, do góry, fruuuuu... i już jest chmurka!
MŁODSZY siedzi na schodach, obok dwa trampki z poplątanym sznurowadłami, wywalonymi jęzorami.
- Pokłóciłem się z nimi! Głupie są! Robią mi na złość!
- I co teraz? Spieszymy się.
- Muszą mnie najpierw przeprosić!
- Mamo, mamo! Nie umiem! Za wysoko!- krzyczy NAJMŁODSZA ze swojego pokoju na piętrze.
- STARSZY, pomóż siostrze! Jesteś najbliżej!- krzyczę z kuchni.
- MŁODSZY, pomóż NAJMŁODSZEJ, bo ja jestem zajęty!- krzyczy STARSZY do MŁODSZEGO, który stoi obok mnie.
- NAJMŁODSZA, tam obok masz pudło! Stań na nim i sięgniesz!- krzyczy MŁODSZY.
NAJMŁODSZA siedzi nad układanką.
Bez powodzenia próbuje dopasować ostatni element. Odwraca, okręca, kombinuje...
- Nie pasuje. Musimy kupić nowy.- kładzie mi na kolanach pechowy kawałek.
ZAGADKA:
NAJMŁODSZA i MŁODSZY
Obydwoje z plastrami na kciukach prawej ręki.
Obydwoje jeszcze przed chwilą zapłakani.
Jedno z nich rozcięło sobie palec, drugie zazdrościło (aż do łez) kolorowego plastra na placu tego pierwszego.
Ale które jest które?
Czytamy sobie, czytamy... (o duchach i strachach czytamy). Próbuję zagadać:
- A Ty MŁODSZY, czego się najbardziej boisz?
- Tego, że dzisiaj będzie ryba i szpinak na obiad.
Ostatnio życie ŻelkoŻerców kręciło się wokół LODÓWKI:
to na niej wisiały wszystkie instrukcje, porady, wskazówki, kontakty, terminy...
Mama ŻelkoŻerców wyjechała na kilka dni.
Tylko kilka dni. Tylko tyle była w stanie udźwignąć... LODÓWKA.
Wszystkie te ŻelkoBzdurki w ciągu ostatnich dwóch miesięcy publikowane były na stronie ŻelkoŻerców na Facebooku, do odwiedzenia której ZACHĘCAM.
O, fajnie wiedzieć. Już Was polubiłam na fb. :)
OdpowiedzUsuń