piątek, 7 września 2012

10 FOTOGRAFII


Spojrzycie na to zdjęcie i zobaczycie bałagan w pokoju na drugim planie, niebieskie oczy, obdrapane kolano, a może napis na koszulce i godzinę na zegarze. A ja Wam opowiem inną historię...

FOTOGRAFIA SPRZED 10 LAT: Ja, STARSZY i sypialniany armagedon
Ja: twarz zasłonięta grzywką i dłońmi, koszulka i spodenki do biegania zamiast koszuli nocnej czy piżamy, których zapas wyczerpał się tej nocy po kolejnych celnych chluśnięciach mlekiem w wykonaniu STARSZEGO. Krótko mówiąc: rozpaczliwa, nieudana próba ratowania wizerunku.
STARSZY: leży obok mnie na łóżku, w śpiochu kilka rozmiarów za dużym, ale skoro ja mogę spać w koszulce i spodenkach... I prawdę powiedziawszy nic a nic nie wygląda jak STARSZY. Jest w tej uchwyconej na zdjęciu chwili NAJNAJNAJNAJMŁODSZYM, najmniejszym, najdelikatniejszym stworzeniem na świecie.
Sypialnia: łóżko i łóżeczko, z prawej strony sterta ubrań, piżam i piżamek, pościeli, kocyków naznaczonych wydzielinami STARSZEGO. Czego STARSZY nie ulał, to prędzej czy później uciekało z niego dołem, uciekało na wszystkie strony.
Ja i STARSZY i nasze rozpaczliwe początki.
Matka niedoświadczona, matka-dam-sobie-radę, mama wypełniona po uszy farszem z podręcznikowej papki i dobrych rad krewnych-i-znajomych. Wszystko to polane sosem z niepewności, nieporadności i lęku, który wyostrzał smak farszu, czynił go dominującym nad zmysłami.
Spałam na siedząco, bo "niebezpiecznie jest spać z dzieckiem" (podałabym źródło cytatu, ale wszystkie poradniki dla mam spaliłam na stosie kilka lat temu). Spałam, trzymając w ramionach wiecznie głodnego noworodka. I chyba nigdy nie sturlał się z moich kolan na dywanik przy łóżku. Śniło mi się raz, że STARSZY wisi przyssany do mojej piersi, kończynami wymachuje, drzeć się nie może, bo byłby to pewnie jego łabędzi śpiew. Śniło mi się, mam nadzieję, że to tylko mi się śniło...


FOTOGRAFIA SPRZED 9 LAT: pierwszy krok
Na tym zdjęciu uchwycony jest pewnie piąty, a może ósmy krok STARSZEGO. Jak tu szukać aparatu, gdy on IDZIE!!?? Gdzie kamery? Co z relacją na żywo na TVN24?
- Proszę Państwa, przerywamy program, by uczestniczyć w jednym z najważniejszych w dziejach ludzkości momentów: STARSZY stawia swój pierwszy krok. I nigdy już nie zapomnimy tej daty: rok 2003, luty, dzień...
Daty nigdzie nie zapisałam, bo przecież miałam o niej pamiętać, jako o jednej z najważniejszych. Kto by przypuszczał, że jeszcze tyle ważnych, najważniejszych chwil mieliśmy przed sobą: pierwsza zjedzona marchewka, pierwsze "Kocham Cię mamo", pierwszy rysunek, pierwszy przedszkolny worek...

FOTOGRAFIA SPRZED 8 LAT: STARSZY i kałuża
STARSZY: siedzi w kałuży, chlapie, koniec szala chłepcze lodowatą wiosenną deszczówkę, obok pływa czapka.
Traf chciał, że STARSZY właśnie przechodząc nad tą kałużą uznał, że wrzask, wyrywanie się, kopanie i tupanie to za mało, że nie dość wyraża jego bunt przeciw czapce, mamie, przeciw sztywnym regułom tego świata.
Traf chciał, że mijała nas nie ta zdecydowanie liczniejsza, obojętna, znieczulona część społeczeństwa, ale ci nieliczni: empatyczni, gotowi udzielać rad, komentować i oceniać. W ich pamięci czas wypolerował wspomnienia rodzicielskich doświadczeń. Ich dzieci przecież nigdy nie chlapały się w geście protestu jak STARSZY: kałużnik-nonkonformista.
Początkowo byłam dumna z tego, że mój dwulatek przechodzi bunt trzylatka rok wcześniej. STARSZY miał się rozwijać w tempie jednostajnie przyspieszonym, mój mały geniusz. Szybko zrewidowałam swoje poglądy. Bunt trzylatka to bzdura. Ja i STARSZY przeżywamy wielki, długaśny bunt, którego końca nie widać, a przerwy są krótkie i ulotne.

FOTOGRAFIA SPRZED 7 LAT: rozliczne talenty
STARSZY z kredką, STARSZY z pędzlem, STARSZY z bębenkiem, STARSZY z globusem. Seria zdjęć małego zdolniachy.
Gdy chwytał za pędzel to malował jak Picasso, a jego talent plastyczny tryskał z niego, jak farba z pędzla: na ściany, koszulkę, dywan, mamę, psa...
Gdy bębnił to bębnił po mistrzowsku. Co tam, że o 6.30 rano, że w garnek, że szafki i krzesła poobtłukiwane, że sąsiedzi się skarżą. Pod naszym dachem rośnie muzyk o talencie na miarę Mozarta. To wymaga poświęceń, wyrozumiałości, cierpienia i zniszczeń. Dziś wybębnił na tym-co-miał-pod-ręką-i-co-nie-zdążyło-uciec "Wlazł kotek na płotek" specjalnie dla mnie, za kilka lat skomponuje sonatę, koncert! Kto wtedy będzie pamiętał o dziurach w stole, stłuczonym kubku, niedospanych porankach:"Proszę nie przeszkadzać. Tu rośnie MISTRZ, ARTYSTA."

FOTOGRAFIA SPRZED 6 LAT: sterty książek, termometr, przedszkole
STARSZEGO na tym zdjęciu ledwo widać. Leży pod kołdrą, z zimnym okładem na czole, obłożony zabawkami i książkami.
STARSZY chadza do przedszkola, czasami, w chwilach wolnych od chorób. Nie przepada za przedszkolem, przedszkole nie przepada za nim.
"Rozlał zupę i jeszcze pyskował!" (relacja pani)
"Bo jak rozlałem to pani krzyczała, a jak przy śniadaniu sama rozlała kakao to nikt na nią nie krzyczał." (relacja STARSZEGO)
"Połknął koralik od liczydła, a powinien wiedzieć, że takich rzeczy się nie je!" (krzyczała pani)
"Mamo, mamo! Nie pamiętałem, ale teraz już wiem. Zielony, połknąłem zielony!" (Tak krzyczał STARSZY kilka dni później, po wyjściu z łazienki.)
Chorowaliśmy i czytaliśmy. Ja, STARSZY i Plastuś, koziołek Matołek, pies Kaktus, Muminki, Julek i Julka, Marry Poppins... Potwornie nam było ciasno w łóżku STARSZEGO.

FOTOGRAFIA SPRZED 5 LAT: STARSZY, Ja i Brzuch
- Mamo, ale brat będzie mógł być ze mną w pokoju? Prooooooszę.
- STARSZY, ale on będzie się w nocy budził, będzie płakał i Ty też przez niego nie będziesz mógł w nocy spać.
- To nic.
- Ale on będzie Ci później zabierał Twoje zabawki, mazał po rysunkach, gniótł książki.
- To nic, mamo. To nic.
- I będzie robił kupę w pieluchę, w Twoim pokoju!
- Bleeeee... To wy go sobie weźcie do siebie.
STARSZY prosił też, by mu na czole napisać: "Tak, cieszę się, że będę miał brata!", bo miał już dość pytań sąsiadów, przechodniów, nieznajomych. Staliśmy się dobrem narodowym: STARSZY, Ja i nasz Brzuch. Każdy mógł zapytać, coś doradzić, wyrazić opinię. STARSZY bronił jednak Brzucha zaciekle: nikt obcy nie mógł go dotknąć. STARSZY dorastał do bycia starszym bratem...

FOTOGRAFIA SPRZED 4 LAT: STARSZY i rower
Zrobiliśmy zdjęcie, bo inaczej nikt by nie uwierzył, że i tym razem nic mu się nie stało. STARSZY i jego rower budzili postrach na osiedlowych uliczkach.
- Mamo, popatrz. Jadę bez trzymanki! A teraz mam nogi w górze! Zobacz!
I nagle słyszę trzask, łomot, brzęk... i cisza..., i:
- STARSZY, nic Ci nie jest? Jesteś cały?
- Wszystko w porządku mamo, ale skąd się tu wzięła ta ławka?
- Czyś Ty zwariował?! Gdzie patrzysz?! Ławki nie zauważyłeś?! Wjechałeś w sam środek! Mogłeś..., mogłeś... To przez te akrobacje, głupoty, popisy!!!
Klasyczna reakcja, gdy już wiesz, że dziecko jest całe, ale jeszcze nie zeszło z ciebie zdenerwowanie, strach. Wrzeszczysz na dzieciaka, wyrzucasz z siebie nadmiar lęku w przebraniu złości.
STARSZY wjechał w ławkę, bo sprawdzał, czy umie jeździć z zamkniętymi oczami.
- A gdybyś tak wjechał w kogoś?!
- Mamo, ale ja sprawdziłem. Nikt nie szedł, ale ta ławka..?
STARSZY nie przewidział zmiany kierunku jazdy. Popatrzył przed siebie, zobaczył, że pusto i ruszył. Szybko, coraz szybciej, prosto w ławkę, bez hamowania. I gdybym miała skonstruować jakąś metaforę, że niby ta jazda na oślep na pełnym gazie to sposób działania STARSZEGO, to może wyszłoby niezgrabnie, na siłę, ale... prawdziwie.

FOTOGRAFIA SPRZED 3 LAT: STARSZY jest starszy podwójnie
Udało się jakimś cudem uchwycić całą trójkę w jednym kadrze. Przysięgam, że nie było retuszu, wycinania, doklejania. Po prostu się udało.
STARSZY został starszym bratem po raz drugi. I poszedł do szkoły.
Potrafił odrabiać lekcje kontrolując zabawę MŁODSZEGO i jednocześnie czuwać nad NAJMŁODSZĄ, wpatrzoną w brata z żabiej perspektywy niemowlęcego leżaczka:
- Pozwoliłem Ci się bawić zabawkami z niebieskiego pudełka, tamte zostaw... Ale się obśliniłaś! Masz moje spodenki od WF i się wytrzyj.
A uczeń ze STARSZEGO był/jest statystyczny:
- A to zadanie? Dlaczego tego nie robisz?
- Bo to jest tylko dla chętnych!
- A to?- pokazuję kolejne na poprzedniej stronie.
- To było na wczoraj, mamo.
Do teraz nie potrafię zrozumieć jak to jest. STARSZY zapamiętuje skomplikowane, wymyślne nazwy postaci z gier komputerowych, filmów i książek. Nie zdarzyło mu się zapomnieć o obiecanym komiksie, wyprawie na lody, a o zadaniach domowych, koszulce na WF, a nawet całym tornistrze zapomina do teraz, nagminnie.

FOTOGRAFIA SPRZED 2 LAT: drzwi
Miał być STARSZY z torbą w ręku, a w torbie piżama, komiksy, szczoteczka do zębów. Nie zdążyłam. STARSZY usłyszał klakson, wybiegł z domu i tyle go widziałam. Na zdjęciu są tylko drzwi, drzwi które jeszcze drżą po tym jak STARSZY nimi trzasnął.
STARSZY spędził noc u kolegi ze szkoły. Mówił, że będą gadać całą noc, oglądać straszny film, jeść grzanki w łóżku. I rzeczywiście tak zrobili. Nie zabrał mnie ze sobą, nie zabrał nawet słonika, który tej nocy spał ze mną, a i tak budził się co chwilę, pociągał trąbą. To była jego pierwsza noc bez STARSZEGO. STARSZY zabierał go ze sobą wszędzie, ale tym razem chyba się trochę wstydził. Z pluszowym słoniem do kolegi? Nieeeee... Chciałam go zapytać, czy tęsknił za pluszakiem, ale... Wolę myśleć, że tęsknił i tyle.

FOTOGRAFIA SPRZED ROKU: za mały, za duży
STARSZY w całej swej starszakowatości. Miałam wrażenie, że już ostatni raz mieści się w kadrze i jednocześnie widać rysy twarzy. Niedługo będzie trzeba sklejać jego zdjęcie z dwóch, jak słynnej żyrafie z wiersza Kerna albo też oddalać się z aparatem na odległość kilku metrów, by uchwycić STARSZEGO w całości, od stóp do głów.
Nie pozwoli się pocałować czy przytulić w promieniu dwóch kilometrów od szkoły, ale wieczorami, gdy boi się potworów zza łóżka prosi bym weszła do niego pod kołdrę i z nim spała. Chce oglądać coraz "doroślejsze filmy", a płacze na "Małej Syrence". Potrafi powiedzieć coś tak mądrego i trafnego, że Platon by się nie powstydził, a czasem jak mu  się głupoty w pustej głowie o czaszkę obijają to aż dzwoni, a z kłopotów trzeba STARSZEGO na długiej linie na powierzchnię wyciągać.
Coraz trudniej go objąć, coraz trudniej pojąć, a chyba coraz bardziej obejmowania i zrozumienia potrzebuje.

FOTOGRAFIA SPRZED KILKU DNI: dziesięć świeczek na urodzinowym torcie.
Liczę już od tygodnia. Liczę na kilka sposobów: latami, miesiącami, tygodniami. Liczę świeczki na torcie, koszulki z których wyrósł, rysunki, które namalował. Liczę i od tygodnia się mylę w rachunkach, wynik za każdym razem jest wyższy niż powinien, o wiele za wysoki.
Liczę i liczę i głupie, słodkie łzy płyną po policzkach.
Wszystkiego najlepszego STARSZY, wszystkiego najlepszego z okazji Twoich DZIESIĄTYCH urodzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz