niedziela, 2 września 2012

METODY WYCHOWAWCZE (nie-poradnik)

Bezstresowo, konserwatywnie/tradycyjnie, autorytatywnie. Model skandynawski, amerykański, japoński. Według najnowszych badań... Specjaliści uważają... Najnowsze trendy w psychologii... Odchodzi się od... Można się pogubić, zwariować, prawda? A może warto usiąść na schodach, z kubkiem kawy w dłoniach. I poczekać. Na zakończenie.


Wielki kubek kawy. Schody. Lubię sobie posiedzieć z kubkiem kawy, na schodach. To dobre miejsce do rozmyślań, do rozmów.
Nade mną przewraca się nerwowo w łóżku NAJMŁODSZA. Jeszcze kilka godzin będzie zwalniać obroty po wieczornej awanturze. Spać nie chciała, zębów umyć nie miała zamiaru, mama jest głupia, książka za krótka, miś to nie TEN miś, a TEN miś gdzieś się zapodział...
MŁODSZY w domu był dziś za to jak anioł, próbował nadrobić swoje przedszkolne wybryki. Pokłócił się z panią, o to że zmusza go do jedzenia. Usiadł w szatni, zaciął się i przeszło mu dopiero na mój widok. Ja się musiałam od pani nasłuchać, a że u jednej nogi wisiał MŁODSZY, u drugiej- NAJMŁODSZA, a telefon wciąż dzwonił w torbie, nie wymyśliłam na czas kontrargumentów i ciętych ripost. Pani wygrała pojedynek bez straty punktu.
STARSZY miota się jeszcze po pokoju. Trafiła mu się najgorsza matka na świecie- upierdliwa, nadopiekuńcza, wredna, pamiętliwa, uparta, bezduszna. Szóstka w totolotka. W nagrodę- sprzątanie pokoju, nadrabianie zaległości szkolnych, wkuwanie zasad ortograficznych.
Ale ja przecież już mam wolne. Kawa. Schody. 


- Bo może dajesz im za dużo luzu, za dużo swobody, wolności. Nas to wychowywano silniejszą ręką. Nie, nie, ja nie mówię żeby bić. Oczywiście, że nie. Ale pamiętasz... Jak tato coś powiedział to to było święte. Mama burknęła, a ty na baczność. I co? Źle na tym wyszłaś? Dziecko powinno nauczyć się szacunku, zasad. Ale Ty nie. Ty będziesz słuchać, rozumieć, szanować... To potem tak masz- fikają, w ogóle Cię nie słuchają, Pani w przedszkolu pyskują. W przedszkolu!? Strach się bać.
Przerywa jej druga, w sweterku w skandynawskie wzory:
- Bzdury. Dziecko musi być szanowane, by szanowało innych. MŁODSZY miał rację. Niech ktoś tę panią zmusi do zjedzenia jakiejś znienawidzonej potrawy, albo talerza zupy, gdy nie ma apetytu. STARSZEGO nie potrzebnie zmuszałaś do sprzątania. To jego pokój, jego przestrzeń, on Ci w biurku sprzątać nie każe. No widzisz! Większy masz bałagan od niego.
- Ale to dobrze, że chcesz go uczyć, że pomagasz mu nabierać dobrych nawyków. Dzięki tobie będzie kiedyś zorganizowanym, pracowitym człowiekiem.- Ta siedząca najwyżej, z lekko skośnymi oczami wreszcie też doszła do głosu.- Dyscyplina, porządek, pracowitość, organizacja. Koniecznie. To w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne. I ty powinnaś to wiedzieć najlepiej,... Nie, nie, nie obrażaj się. Trudno, ty już siebie nie przeskoczysz, ale następne pokolenie... NAJMŁODSZA też musi znać zasady. Przecież wiesz, że jakby się miś znalazł to i tak by wymyśliła, że chodziło o lalę.
- Tylko, że teraz śpi niespokojnie...- Dziewczyna w skandynawskim sweterku westchnęła, nie wiem czy z żalu, czy za gorąco jej w tej wełnie po szyję.
- Zupełnie niepotrzebnie wyskoczyłaś z tą ortografią. Nawet jeśli nie chciałaś, nie takie były twoje intencje, wygląda to tak jakbyś dała mu karę. A wiesz, że nie wolno karać dzieci. Konsekwencje, konsekwencje, konsekwencje. Pamiętasz?- odezwała się dziewczyna w luźnej bluzie z kapturem.
Pamiętam, pamiętam, pamiętam. Pamiętam mniej więcej przez pół godziny po kolejnej lekturze specjalistycznej książki, przez kilkanaście minut po rozmowie z kimś mądrzejszym. Pamiętam, jaka jest różnica między karą a konsekwencją...
- Zapomniałaś, że ja czytam w Twoich myślach?!- przyłapała mnie ekspertka od nagród, kar i konsekwencji.
- A wiecie, że nagrody to już też są passe?- koleżanka z trzeciego schodka, ta w skandynawskie wzorki odzyskała energię.
- Oczywiście, patrzeć, podziwiać, czerwony dywan pod nogami rozwijać, bo one to się same rozwijają, byle by tylko chłopcy bawili się różowymi śrubokrętami, chodzili na lekcje haftowania, a dziewczynki rozkręcały samochody i niańczyły lalki z siusiakami.
Zaczęło się robić nerwowo, ciasny kok na głowie skośnookiej lekko się poluzował. W skandynawskim swetrze robiło się coraz bardziej gorąco i tylko ta w bluzie GAPa popijała kawę nie przejmując się niczym.
- Tak, tak. Bo Ty to byś ich do obozu karnego. Dwie godziny angielskiego, godzina pianina, plecy proste i do korporacji na trzydziestym piętrze biurowca.- Skandynawskie wzorki zaczęły się trząść ze zdenerwowania.
- Już sobie wyobrażam ten świat do góry nogami. Koń na werandzie. Pstro w głowie. Żadnych zasad. Wszyscy indywidualiści.- Skośne oczy atakowały.

- Hej, mamo... Mamo. Obudź się. Mamo.
- Ja... A dlaczego ty nie śpisz?
- Szedłem się napić. I... I o mało co, przeszedłbym po tobie. Kawę wylałem, ale zaraz posprzątam.
- Posprzątasz? Ty? Może nie powinieneś? Chyba nie. To przecież ja tę kawę tu... A może... W końcu ty wylałeś...
- Mamo... Nie rozumiem. Kawa się sama nie posprząta. To jedno jest pewne.
- No tak.
Powoli wracam do rzeczywistości. Kawa. Schody. STARSZY.
- Idź spać. Ja sobie poradzę. Wykończyliśmy Cię dzisiaj, co? Ale spoko. Taki dzień to tylko czasem... No może częściej, ale...- STARSZY gada z głową spuszczoną, wycierając schody kolejnymi pięcioma metrami bieżącymi papierowego ręcznika.- Kocham cię, mamo. Wiesz?
- Oczywiście, że wiem. To jedno wiem, na pewno. Dawaj buziaka.
- A ty mi nie możesz po prostu uwierzyć na słowo, musisz od razu żadać dowodu??!!
STARSZY to przecież STARSZY... Nikt by nie uwierzył w inne, słodko-ckliwe zakończenie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz