Szare ściany, na nich kolorowe obrazki. Białe półki, na nich wiklinowe koszyki, książki ustawione w idealnym porządku. Dywanik na środku drewnianej podłogi. Kwiaty na parapecie. W szafie poukładane równo białe, błękitne i biało-błękitne koszulki, śpiochy, spodenki, sweterki... Łóżeczko- w jednym rogu słoń i dwa misie, w drugim- koc w granatowo-błękitne paski... I światło nocnej lampki... Harmonia, spokój, ład,... Bańka mydlana. Prysk...
Szare ściany, na nich ślady tłustych łapek, dziury po spontanicznym remoncie (MŁODSZY dostał zestaw małego majsterkowicza), plamy po zabawie "glutem" (jakieś takie okropnie obrzydliwe galaretowate coś, co podobno trzeba sobie raz po raz rzucić o ścianę, by się do niej przykleiło, potem ześlizgnęło i... wiem, wiem, za stara jestem, nie zrozumiem), nieregularne ślady po zeszłotygodniowym meczu piłki nożnej (STARSZY podobno rozróżnia ślady piłki od śladów trampek, ale niby skąd ślad trampka na wysokości 170cm?!).
Kolorowe obrazki. STARSZY zdjął pół roku temu ostatni, bo mu do wystroju nie pasował. W pokoju maluchów zachował się jeden, inne pospadały podczas bitwy na poduszki i pluszaki rozegranego między mającymi-już-spać-od-półgodziny zawodnikami.
Białe półki wygięły się nieco pod ciężarem kolejnych plastikowych pudełek i pudełeczek Wiklinowe koszyki poprosiły o azyl w sypialni rodziców. To było w noc po brutalnym napadzie na jednego z ich krewnych, zamienionego na nadziewacza do klocków (powyginane wiklinowe witki, zamiast koszyka najeżone straszydło, potworność!).
Książki w pokojach ŻelkoŻerców czują się za to świetnie. Nikt im już nie każe stać w równym szeregu. Czasem którejś zdarzy się noc pod poduszką, na miękkim fotelu. Warto też przeczekać noc w przedszkolnym worku- to oczekiwanie, odliczanie godzin do wyprawy, a potem te opowieści:
- Jejku, ja myślałam, że więcej to już ich nie może być, że nasza trójka to aż nadto, a tam więcej ich niż we mnie stron! Dzieciaki, mnóstwo dzieciaków!!!
- Jejku, ja myślałam, że więcej to już ich nie może być, że nasza trójka to aż nadto, a tam więcej ich niż we mnie stron! Dzieciaki, mnóstwo dzieciaków!!!
Dywanik? Podłoga? Jest. Na pewno. Sama bym może na to nie wpadła, ale:
- Pamiętasz jeszcze jak wygląda podłoga w Twoim pokoju?
- To jest pewnie podchwytliwe pytanie..?- STARSZY zwęszył podstęp.
- Może ty sprawdzisz, czy ta podłoga tam głęboko jeszcze w ogóle jest.
- Jest. Przeciez gdyby podłogi nie było to to wszystko spadło by do jadalni.- STARSZY znów załatwił mnie logicznym myśleniem.
Kwiaty na parapecie. Wróciły. Może tym razem się uda. Limit spadających doniczek, zasadzonych klocków, kredek, skarpetek chyba wyczerpaliśmy.
U STARSZEGO w szafie nadal porządek. Pierwsza koszulka z góry, pierwsza bluza z góry i spodnie pierwsze z góry. Ewentualnie: "Mamooooo! W co mam się ubrać?!"
U MŁODSZEGO co jakiś czas małe tornado przeleci przez szafę w poszukiwaniu bluzy z kapturem, bo przeciez ja niczego innego nie robię tylko piorę te jego kapturzaste bluzy po nocach, a potem złośliwe chowam na tył szafy.
NAJMŁODSZA. (Tu nie powiem nic odkrywczego.) NAJMŁODSZA jest kobietą i często dopada ją dylemat: w co by się ubrać..? NAJMŁODSZA jest małą kobietką- bałagan tylko na dolnej i środkowej półce.
Łóżka to mają ciekawe życie. Pływają po oceanach, są wozami strażackimi, autobusami, domkami misiów, dżunglą...
Po prostu się poddałam. Oddałam teren najeźdźcom, dzikusom, artystom, co to mają w głowie pstro i w pokojach pstro... Czasem wjadę na wyjącym, żarłocznym smoku, powymachuję czarodziejską kurzołapką. Jeszcze próbuję bronić reszty domu przed ekspansją ŻelkoŻerców, ale ślad na suficie w jadalni po starcie rakiety kosmicznej z klocków, plama z czekolady na kanapie, siniak na udzie po spotkaniu z plastikowym dinozaurem na łóżku w sypialni nie wróżą nic dobrego...
Czasem zerknę do jakiegoś kolorowego pisma, westchnę nad zdjęciem dziecięcego pokoju- szare ściany, na nich kolorowe obrazki, białe półki...
- Ale mamo, a gdzie to biedne dziecko poustawia rycerzy i powiesi swoje obrazki? A miejsce na zamek z kartonu? Te wiklinowe koszyki byłyby niezłe. Gdyby zerwać te kokardki to można byłoby z nich zrobić hełmy z przyłbicą albo lochy więzienne, pułapkę na tygrysa...
I dlatego częściej niż na te fotografie patrzę na ilustracje Ilon Wikland w książkach Astrid Lindgren.
W pokoju Petera i Leny czuje się jak u siebie, ( sieć utkana ze sznurka, ślady po kilku przerwanych zabawach, bo właśnie wpadł do głowy pomysł na inną). U Lotty już od rana wszystkie zabawki wychylają głowy spod łóżka, z niedomkniętych szuflad. Na obrusie Awanturników plamy, bo żurawina uciekła z talerza ("Obiad za burtą!"- zakrzyknąłby STARSZY.) Ubranka, skarpetka bez pary i rozczochrane głowy, rozwiązane sznurowadło, nadgryzione ciastko na stoliku...
A może...
Tylko raz próbowałam przestawić dźwig MŁODSZEGO w inne miejsce. Tylko raz poprzekładałam coś w szufladkach STARSZEGO. Jak się okazało, narobiłam bałaganu, zamieszania...MŁODSZY przestawił dźwig na środek pokoju, STARSZY poukładał w szufladkach, dopchnął łkociem. I znowu był porządek. Porządek?! Tak! Porządek musi być.
fot. www.ilon.se
Astrid Lindgren i Ilon Wikland,
Ilon Wikland i Astrid Lindgren...
Trudno mi je rozdzielić...
Zapraszam na strony o Ilon Wikland, a i tak traficie na Astrid Lindgren i jej książki, a może ICH książki... Astrid Lindgren i Ilon Wikland
i jeszcze po szwedzku :)
na You Tube jest wszystko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz