niedziela, 2 września 2012

ŚWIĘTY MIKOŁAJ KONTRA MAMUŚKA!


A jak ja dorwę gdzieś jeszcze tego grubaska z białą brodą, w czerwonym płaszczyku... Zrobił show i w nogi! Leży teraz, bąki zbija i całemu światu wmawia, że musi odpocząć!


- NAJMŁODSZA, dasz mi jeszcze jedno ciastko?
- Nie- NAJMŁODSZA chowa za plecami paczkę ciastek, którą dostała jako zadośćuczynienie po niespodziewanej i nieprzyjemnej wizycie na izbie przyjęć pobliskiego szpitala.
- Daj ciasteczko, proooooszę!
- Nie.
- NAJMŁODSZA, jak dasz mi ciasteczko to Święty Mikołaj będzie się cieszył, że jesteś taka grzeczna i przyniesie Ci dużo prezentów.- MŁODSZY zastosował słynną i oklepaną przedświąteczną strategię.
Już na trzy tygodnie przed Świętami oprócz pisania listów i ich kolejnych wersji uaktualnianych o jeszcze jedno pudło klocków, lalkę, komiks...., ŻelkoŻercy zaczęli stosować szantaż "na Świętego Mikołaja":
- Jak mi nie pożyczysz gry to Ci Święty Mikołaj nie przyniesie samolotu!
- Uderzysz mnie to dostaniesz od Mikołaja rózgę!
- Mamo, poczytaj nam jeszcze godzinkę to Mikołaj przyniesie Ci ogromny prezent!
Rózga?! Jak się okazało, przez dobry tydzień MŁODSZY i NAJMŁODSZA nawet nie wiedzieli, co to jest ta straszna i groźna rózga: drapieżne zwierzątko, dwustustronicowa książka bez obrazków, pięciopak skarpetek..?! Gdy wytłumaczyłam im, że to taka licha gałązka, którą Święty Mikołaj rozdaje niegrzecznym dzieciom zamiast prezentu, dzieci wyglądały na trochę rozczarowane. Gdy STARSZY dodał, że to "potworna gałązka pożerająca prezenty" wszystko wróciło do normy, znów można się było strasznej rózgi bać.


Święty Mikołaj siedzi teraz w fotelu. Po lewej na stoliku pierniki, kubek kawy. Po prawej stos  pachnących, nowiutkich książek (Święty Mikołaj i o sobie pamiętał podczas pakowania prezentów). Na nogach kapcie w kształcie grubaśnych reniferów. Pod głową poducha, w głowie dźwięczą w dur dziecięce głosiki: "Kocham Cię Święty Mikołaju! ","O takim misiu właśnie marzyłam!" I tak do końca listopada...w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
A ja...
Składam z MŁODSZYM  samochód z klocków LEGO, które Mikołaj sprezentował trochę na wyrost, bo MŁODSZY chciał, ale teraz co chwilę ryczy bo wszystko mu się rozpada, a klocki gubią. Wyciągam NAJMŁODSZEJ maleńką lalkę i jej jeszcze mniejsze ubranka i buciki spod choinki (bo "lala idzie do lasu i się zgubiła"), a potem ubieram lalę, bo NAJMŁODSZA lubi tylko rozbierać. W przerwach studiuję zasady gry planszowej (zaczęłam od wersji skróconej- 30 stron), by dziś wieczorem pograć ze STARSZYM. W ten sposób zdobędę kilka punktów u STARSZEGO, któremu co chwilę narażam się reglamentując czas spędzony przy grach komputerowych (też prezent od Świętego Mikołaja). 
No i znów więcej czasu tracę na prośby, groźby i szantaże, co by zabawki posprzątali, zęby umyli, przestali się kłócić, nie podkradali pierników z choinki... Rózga- pożeracz prezentów jest nie do zastąpienia, ale po Świętach... przestaje działać.
Ja też próbowałam wychowywać przy pomocy rekwizytu- krzesełko (zielone, karne). MŁODSZY sadzany na nim by przemyślał swe przewinienia, by się wyciszył, bym chociaż przez 10 minut wiedziała gdzie jest, tak bardzo się z krzesełkiem zaprzyjaźnił, że chciał z nim spać pod jedną kołdrą.
Książki, które ja dostałam od Świętego Mikołaja, leżą cierpliwie na stoliku, obok zimnej kawy i pierników, które i tak zmiękną dopiero za jakieś dwa tygodnie. A ja w tym czasie składam puzzla z MŁODSZYM, kołyszę lalę w wózku, bo inaczej zaczyna płakać (i tylko Święty Mikołaj wie, gdzie jest wyłącznik i kiedy baterie się wyczerpią). Za pięć minut kończy się dzisiejszy limit STARSZEGO na komputer i przeegzaminuje mnie ze znajomości postaci ze Star Wars, a tego już nie zdążyłam się w nocy nauczyć, ćwiczyłam składanie origami ("Origami, 50 prostych pomysłów" znalezione pod choinką)- NAJMŁODSZA zażyczyła sobie pingwina a mi wychodziły tylko żaglówki.
- A Święty Mikołaj kiedy znów przyjdzie?- zapytał MŁODSZY włażąc mi na kolana.
- Za rok.
- A może teraz my go odwiedzimy?

"Kochany Święty Mikołaju,
za kilka godzin u Ciebie będziemy, zabieramy prezenty, które od Ciebie dostaliśmy. Kto jak kto, ale Ty na pewno wiesz:jak wyłączyć tę lalę beksę; jak poskładać puzzla; jak przejść trzeci etap gry komputerowej; co to znaczy "Gdy wyrzucisz pięć przesuwasz się o trzy pola do przodu i dwa w bok, ale tylko jeśli na Twoje karcie zdolności nie ma nietoperza, bo jeśli jest to patrz pkt. 5 na stronie 13".
Pomachasz trochę rózgą to dzieciaki umyją zęby i położą się spać pół godziny wcześniej. Usiądziesz w fotelu. Na nogach kapcie w kształcie grubaśnych reniferów. Po lewej na stoliku kawa (co tam, że zimna), pierniki (uważaj, trochę twarde). Po prawej stos książek. Pod głową poducha (?!, oj chyba nie znajdziesz, pewnie jest gdzieś pod tą stertą zabawek), w głowie dźwięczą w dur dziecięce głosiki... ( a tak chciałbyś posłuchać wreszcie ciszy). Sięgniesz po książkę (polecam tę w miękkiej okładce), przeczytasz pierwszy akapit, cofniesz się, bo myślami byłeś gdzie indziej. Druga strona, a Twoje powieki robią sie coraz cięższe, głowa opada na książkę (mówiłam: w miękkiej oprawie!) i uśniesz..."

1 komentarz:

  1. Hehehe. :)
    A z tą rózgą, to ja Szkoduny - zaprzyjaźnione bliźniaki, straszyłam. :D Same zaczęły temat. To opowiedziałam, że jak się dostanie w pupę czy po nogach to zostają czerwone ślady, które potem się robią fioletowe, zielone i żółte. No i oczywiście, jak dziecko dostanie taką rózgę, to nie ma zmiłuj się - rodzice muszą być niegrzeczne dzieci. ;) Na mikołajki nie dostali. Mają szansę pod choinkę. ;)

    OdpowiedzUsuń