czwartek, 25 października 2012

ZĄB, ZUPA ZĘBOWA, DĄB...

Dom czysty, w miarę, to znaczy na miarę, na miarę naszych możliwości. Dwie pachnące i jeszcze ciepłe porcje prania w równym stosie czekają, aż je jeszcze zgrabnym ruchem powrzucam do szaf. W garnku zupa pyrli, pokrywa podskakuje w takt. Ciasto? Ciasta nie będzie, dzieci marchewkę i jabłka poskrobią, dla zdrowia. Ja wreszcie z tuszem na rzęsach, włosami na szczotkę, bluzce na żelazko (druga młodość po dwutygodniowym pobycie w koszu dla zmarszczonych i niechcianych). Gazety przejrzane, kawa dopita nim kubek wystygł i plik "ambitnyplan.doc" o kilka stron bogatszy.

Torebka, kluczyki, telefon, a nawet ostatnie spojrzenie w lustro i jadę. Wycieraczki w takt. Silnik mruczy. Radio gra, o pełnej godzinie wyłączam dźwięk, bo nie ma co losu kusić, wystarczy, że pada i szaro i zimno i... Jadę. Zielone, zielone, a nawet jeśli czerwone to... kawy łyk z termokubka! Telefon dzwoni. Stukam palcem (świeży lakier do paznokci!) w ikonkę głośnika i głos mojego pierworodnego roznosi się po całym samochodzie:
- O której będziesz? 
- Jadę już. Steskniłeś się?
- Co powiedziałaś?! 
-Pytałam, czy się...
- Nie ważne. Odbierz najpierw maluchy, bo ja gram w piłkę na boisku.
- Deszcz pada.
- To już dachu nie zasuniemy!- STARSZY o pełnych godzinach słucha radia bardzo uważnie.
- Dobrze, synku. Ruch na świeżym powietrzu dobrze Ci zrobi. A na deszczu dzieci rosną!
- Mamo... I jadłem obiad w szkole więc nie musisz już nic robić. No może jakiś deser. Z czekoladą. Pa!
- Ja też Cię...- rozłączył się, ale mam dzisiaj dobry dzień więc kończę. - KOCHAM CIĘ!

- Dzień dobry! Jak minął dzień?
- Jeszcze nie minął, bo nie jest ciemno.
- No to może chociaż małe podsumowanie przedpołudnia?
- Nie będę sprzątać po innych! I głupich kolorowanek też nie będę robić, bo to nie zadania tylko, tylko... kolorowanki! Kolorowanek nie cierpię! 
MŁODSZY szarpie się ze sznurowadłami. Trampki już ledwo zipią, a MŁODSZY zamiast rozluźnić wiązania jeszcze mocniej sznurowadłami buty poddusza. I gdyby jeszcze tak nie szarpał, nie warczał, nie... rzucał?!
- MŁODSZY! Mogłeś kogoś uderzyć!
- Nie uderzyłem!
Powoli, łagodnym ruchem wyjmuje z dłoni MŁODSZEGO drugi but. Przywracam trampkom oddech, wywalam języki, bo butom wypada. 
- A dlaczego chłopiec sam się nie ubiera?
Nigdy nie wiem, czy tego typu pytania są do mnie,mamy chłopca, skierowane, czy może do chłopca, z wysokości trzeciej osoby liczby pojedynczej. I zazwyczaj nie odpowiadam, bo a nuż nie pytana. Nie odpowiadam, ale przecież słyszałam, a ja mam dziś dobry dzień i...
- Daj, włożę Ci trampki i kurtkę też, bo po tym kolorowaniu to Cię pewnie ręce bolą.
- Nie kolorowałem!
Na schodach mijamy panią MŁODSZEGO:
- Proszę poćwiczyć z synem rękę, bo odmawia wykonywania prac plastycznych.
- Nie będę kolorował!
- Miłego popołudnia. Proszę je sobie pokolorować i może trochę zaszaleć, wyjechać za linie!- No dobra. Wykrzyknik przesadzony. Właściwie tylko MŁODSZY słyszał.
- Nie koloruję!!!

NAJMŁODSZA za to do rany przyłóż. Włóż buty. Wkłada. Kurtka. Kurtka. Daj buziaka. Gorący buziak.

W drzwiach przedszkola mijamy panią-babcię, co to ją już pewnie nie raz mijaliśmy i nie raz miniemy, ale która od dziś postanowiła być również panią-babcią,  z którą zamieniłam kiedyś kilka słów.
- Słodziaki, ale energia je rozpiera. Jak sobie Pani radzi z tą dwójką?! Córka ma jedno i ledwo radę dajemy.
- Trójką.- Nie wytrzymałam, chwalipięta...
- Nie, nie. Jedno! Na szczęście. Trójka?! Szaleństwo. Człowiek ginie w zabawach, kredkach, skarpetkach i w garze z zupą chochlą miesza.
- Brokułowa.- Też mnie naszło na pochwałki-przechwałki!
- Słucham?
- Nieważne. Przepraszam, spieszymy się.
- Do widzenia. Niech pani biegnie, bo pani pogubi te słodziaki. Za chwilę do szkoły pójdą i już żadnej radości pani z nich nie będzie miała.

Dwa skrzyżowania, dwa razy zielone! Mam dziś dobry dzień! Telefon. 
- Jesteśmy już pod szkołą. Zbieraj się.
- W połowie meczu? Jedź może na zakupy albo na stację benzynową. 
- Mamo, siku.
- Pięć minut.
- Pięć? W tym czasie nawet żadnej dobrej akcji nie przeprowadzę. Piętnaście.
- Ja z Tobą nie pertraktuje. MŁODSZY za pięć minut zrobi siku.
- Za pięć minut i tak nie będziemy jeszcze w domu. Posika się w samochodzie. To jak go przebierzesz to akurat będzie po meczu.
- Mamo, siku!- MŁODSZY zaczyna się wiercić i  zawijać nogi w supeł.
- Dobra, wysiadamy.
- To wysiadajcie i spotkamy się za piętnaście minut.
- STARSZY, ja mam dzis dobry dzień, ale jeśli natychmiast nie przyjdziesz do samochodu to zaprowadzę MŁODSZEGO na boisko i nasika Wam do bramki!!!!!!
- Już idę! Nie wrzeszcz! Masz zły humor, trudno, ale nie wrzeszcz.
- Ja mam dobry humor!!!!!!!
MŁODSZY w tym czasie wyszedł z samochodu i obsikał szkolną furtkę.
- Jejku, MŁODSZY, czyś Ty zwariował?! Szkołę obsikujesz?!
- Nie chciałem Ci obsikać samochodu.
Jakiś pan-tata przeskoczył zgrabnie kałużę:
- Przedszkolak, a już olewa szkołę! Nie będzie miała pani z nim łatwo.
- Ja przepraszam, on po prostu nie chciał samochodu obsikać.- Powoli podejrzewam, że ten dzien mógłby być jeszcze lepszy, gdybym przestała się odzywać.

Kierownicę trzymam obiema rękoma, bo strasznie samochodem rzuca. MŁODSZY przyłożył STARSZEMU, bo STARSZY ośmielił się położyć głowę na jego foteliku. STARSZY przyłożył MŁODSZEMU, bo MŁODSZY mu przyłożył. STARSZY wrzeszczy, że MŁODSZY jest głupi dzidziuś, a MŁODSZY wrzeszczy, że głupim dzidziusiem nie jest. I tłuką się dalej. Pogubili się, kto komu jest winien szturchańca, a żaden nie chce być dłużnym i...
- Zaraz Was wysadzę i pojadę sobie!!!!!
(Chwaliłam się już kiedyś najbardziej absurdalnymi groźbami, jakie serwuje dzieciakom?)
I oni oczywiście nie przestają, a ja jadę dalej... A miałam się nie odzywać, bo to mój dobry dzień.

- Chodź, NAJMŁODSZA. Może chociaż Ty potowarzyszysz mi w ten mój dobry dzień.
Wyciągam NAJMŁODSZĄ z fotelika. Dostaję kolejnego gorącego buziaka. 


NAJMŁODSZA ma temperaturę.
Na zupę nikt nie miał ochoty. Zjedliśmy tabliczkę czekolady. Na dobry dzień. Na zdrowie.

1 komentarz:

  1. Fajnie jest tak włączyć od rana komputer i znaleźć tam świeży wpis od moich ukochanych Żelkożerców! Cały czas się uśmiecham :-) To będzie dobry dzień!

    OdpowiedzUsuń