Przywykłam już do bycia szpiegowaną, coraz lepiej radzę sobie w roli szpiega. Nie ulega wątpliwości, że to, co mi przychodzi z dużym trudem, wymaga kombinacji, wysiłku i podstępnych metod, moim dzieciom nie sprawia żadnych trudności. Nadprzyrodzony dar, talent, który może warto wykorzystać jakoś...
Dzieci to szpiegami się rodzą, takie jest moje osobiste zdanie, a swój talent wykorzystują bezlitośnie od pierwszych dni życia.
Przelatuje mi przez głowę myśl o kilku chwilach odpoczynku, kanapowego nic-nie-robienia. Dziecko śpi... Przypomina mi się, że zapomniałam włączyć pralkę i zmywarkę, wyłączyć piekarnik. Dziecko śpi... W końcu ląduję na kanapie z kawą w jednej ręce, książką w drugiej. Dziecko śpi..., by obudzić się po kilku minutach z wrzaskiem. Znacie? Kojarzycie? Pamiętacie? Szpieg! Ma Cię na oku cały czas.
Zauważy każdą niekonsekwencję, choćby nagięcie zasad. Zapamięta. Wypomni w najmniej odpowiednim momencie. Zdemaskuje, gdy kłamiesz, mataczysz, kombinujesz. Po śladach świeżego lakieru na paznokciach wyczuje, że trzeba się przytulić, by opóźnić Twoje dzisiejsze wychodne. Dzięki zgromadzonym próbkom Twojego głosu wie, kiedy jesteś zmęczona i nawet kosztem zawieszenia wczorajszej kary ("Nie zobaczycie DVD przez tydzień!!!") pozwolisz obejrzeć film, byle był długi...
MŁODSZY wyczuwa na odległość, gdy tylko zaszeleszczę papierkiem od cukierka, spojrzę na czekoladę, pomyślę o kawałku ciasta:
- Mama je czekoladę!!! Oszustka!!! Oszustka!!!- drze się jakbym mu tę czekoladę z kieszeni wykradła.
Szpiegowanie ma też swoje dobre strony, zwłaszcza gdy akurat jest się szpiegiem. I gdy na dodatek ma się w domu nieco przewrażliwionego, wybuchowego dziesięciolatka, z którym lepiej nie zadzierać z powodów tak błahych.
Czy STARSZY umył zęby? Szczoteczka mokra, pasta nie zakręcona leży na brzegu umywalki. Umył! Nie trzeba dziecka niepokoić, burzyć sielankę rodzinną: "Umyłem.!Musisz mnie cały czas pilnować?! Daj już spokój!" (Niby pilnować nie muszę, ale na razie z kieszonkowego na dentystę go nie stać...)
I jeszcze drażliwy temat zadań domowych. Teraz szybko robi się ciemno. Nad biurkiem STARSZEGO świeci się lampka. Oświetlony pokój odbija się w oknie w salonie, a ja co jakiś czas zerkając w to okno, szpieguję (tylko trochę, troszeczkę):
- Właśnie powiedzieli w radio, że jak dzieci garbią się przy biurku, nosem po zeszytach smarują to potem żadna super bluza z kapturem na te pokrzywione plecy nie pasuje!- wrzeszczę z punktu obserwacyjnego.
- Nie przeszkadzaj, robię lekcje!- I wyprost. Zadziałało!
Latem będzie gorzej- jasno, na odbicie w okiennej szybie nie ma co liczyć, a ja bez pomysłu:
- A ty znów to samo? Czy ja jestem jakąś maszynką do odrabiania lekcji? Ty i ta szkoła mnie wykończycie!!!
Nie ulega wątpliwości, że to, co mi przychodzi z dużym trudem, wymaga kombinacji, wysiłku i podstępnych metod, moim dzieciom nie sprawia żadnych trudności. Nadprzyrodzony dar, talent, który może warto wykorzystać jakoś...
PRÓBA 1.
- Możesz mi dać tę książkę, którą schowałaś w szafie?- STARSZY atakuje mnie od tyłu.
- Jaką książkę?
- Tę, od której zakładka wypadła Ci kilka dni temu z torby, i której nie pozwoliłaś mi kupić wczoraj, bo niby nie warta przeczytania...
- Ja nie trzymam książek w szafie.
- Trzymasz tam wszystkie prezenty i niespodzianki dla nas.
- Skąd ty to wiesz, szpiegu, wszędobylska pijawko!
- Bo jak chcę czysty ręcznik to zawsze mi go przynosisz z szafy, zamiast jak zwykle powiedzieć: "Królu, służąca dziś ma wolne!" Nie chcesz, żebym tam grzebał, w tej Twoje szafie pełnej tajemnic, co?- I nagle ja robię się taka mała, a on taki wielki, i ten wzrok- dwa świdry.
- Zaglądałeś??!!- Podobno najlepszą obroną jest atak.
- Nieeeee. Co ty! Nie chcę wiedzieć, co dostanę na urodziny. Uwielbiam niespodzianki!
Nie uściśliłam. Warto talent szpiegowski wykorzystać, ale może nie "jakoś",na swój prywatno-dziecięcy użytek, tylko dla dobra ogółu.
PRÓBA 2.
- Skoro Ty jesteś taki utalentowany, detektywie, to może powiesz mi, gdzie mam kluczyki od samochodu- pytam któregoś zabieganego dnia.
- W łazience, na brzegu wanny.- STARSZY nawet przez chwilę się nie zastanawiał.
-???
- Całą drogę marudziłaś, że Ci się siku chce.Wpadłaś do domu i pobiegłaś do łazienki, to gdzie mają być klucze.
STARSZY uznał, że to może nie "użytek prywatno-dziecięcy", ale "użytek publiczny" też nie, a zagadka z kluczami go rozczarowała... I nie dał się przekonać, że to był "publiczny użytek", bo samochód, od którego klucze odnalazł, to właściwie transport publiczny.
PRÓBA 3.
- A skarpetki? Czy któryś z Was może mi powiedzieć, co się dzieje ze skarpetkami? Wkładam do pralki parę skarpet, wyciągam jedną. Czary???
- Skarpetki? Mamo, czy Ty nie mogłabyś dać nam jakiejś mniej przyziemnej zagadki?
- Ty nie doceniasz sprawy zagubionych skarpetek. Zapewniam Cię, że zespół specjalistów amerykańskich od lat nad tym pracuje.
- Taaaaaa... I ty myślisz, że Ci uwierzymy..? Wymyśl nam coś super ekstra tajemniczego! Może Ci ktoś coś ukradł?! Pieniądze, diamenty?!
Dzieciakom to się teraz w głowie przewraca. Czytają te książki i czytają, wpadają w te papierowe światy. Tam im się wmawia, że dzieci to inteligentniejsze, sprytniejsze od dorosłych. Zagadki, z którymi nie radzi sobie policja to dzieciaki w mig rozwiązują, jedna za drugą. Diamenty, książki z biblioteki, pieniądze... znajdują. Złodziei, oszustów, kombinatorów... demaskują. Zagadki, przekręty, tajemnice... rozszyfrowują. I potem namów dzieciaka, by skarpetek szukał. Gdyby chociaż w tej skarpecie pieniądze jakieś, albo kosztowności matka chowała.
BIURO DETEKTYWISTYCZNE LASSEGO I MAI
Seria książek szwedzkiego duetu: Martin Widmark, Helena Willis
Kryminały. Dla dzieciaków ze szpiegowsko-detektywistycznym zacięciem.
Dowód na to, że dzieciaki mają to we krwi- obserwować, prześwietlać, rozwiązywać, dorosłych przekręty (małe i duże) demaskować!
"TAJEMNICA MIŁOŚCI"
Martin Widmark, il. Helena Willis
(Wydawnictwo Zakamarki)
(Moim prywatnym zdaniem to już gruba przesada! Niech ten, kto tajemnicę miłości zgłębił trzy razy w ekran stuknie... Nie słyszę... Tak myślałam... Gruba przesada, prawda?!)
PO LINKACH DO KŁĘBKA:
O Serii na stronie Martina Widmarka
Mówią po szwedzku, ale popatrzeć można... ;)
Tak sobie myślę, że jestem czasami jak dziecko - szpiegostwo się włącza, gdy ktoś czegoś szuka, a czasami jestem jak dorosły - szpiegostwo mi się wyłącza, gdy ja czegoś szukam. ;)
OdpowiedzUsuń