BYWAMY: MAŁE WARSZAWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE 2012
Zostawiliśmy przedszkole, szkołę, dom, miasto... Wyruszyliśmy na SPOTKANIA, które dla jednych są MAŁE, a dla nas WIELKIE. (UWAGA! Wpis będziemy uzupełniać!) 3..., 2..., 1...
NAJMŁODSZA nie mogła pojąć, dlaczego zabieramy walizkę do teatru.
- Bo wyjeżdżamy daleko, będziemy tam spać i musimy zabrać ze sobą piżamy, koszulki, spodnie...- tłumaczył jej MŁODSZY.
- Aha! I będziemy spać w walizce!- NAJMŁODSZA już wszystko rozumie.
- Bo wyjeżdżamy daleko, będziemy tam spać i musimy zabrać ze sobą piżamy, koszulki, spodnie...- tłumaczył jej MŁODSZY.
- Aha! I będziemy spać w walizce!- NAJMŁODSZA już wszystko rozumie.
Gdy dla mnie walizka, do której próbowałam upchnąć wszystkie niezbędne rzeczy, była za mała, coraz mniejsza, maleńka, NAJMŁODSZEJ wydawała się wielkim łóżkiem, przenośnym domkiem. Biegała wokół jej rozwartej, wypchanej paszczy, wymachiwała rękoma i cały czas brzęczała pod nosem:
- Ja będę spała tutaj, a MŁODSZY tu, a Ty? Gdzie Ty będziesz spać? A STARSZY? Macie inną walizkę? Albo nie. Ja będę spać tam, a MŁODSZY tu...
MIKRO/MAKRO KOSMOS (warsztaty)
Najpierw oczywista oczywistość: dzieci nie boją się robali, dzieci lubią robale, najbardziej pająki. I druga oczywista oczywistość: rodzice boją się robali, najbardziej pająków. Na koniec konieczny komentarz: na sali nie pojawił się żaden prawdziwy pająk, by zweryfikować powyższe oczywiste oczywistości.
Do najdelikatniejszych robali należą NAJMŁODSZE. Bzyczą cichutko, gilgoczą delikatnie po szyi i ramionach, a na wszelki wypadek szepczą do uszka mamy:
- Nie bój się, to tylko ja, NAJMŁODSZA. Ja tylko udaję robala bzyczącego.
Dużo groźniejsze wydają się być robale MŁODSZE. Same z natury płochliwe chętnie udają straszne i groźne, zwłaszcza gdy inni udają strachliwych i nic nie podejrzewających.
- Bzzzzzzzzzz..! Jestem okropny pająko-mucho-potwór i zaraz Cię chwycę moimi owłosionymi łapami i użądlę w nos! Bzzzzzzzz! Aaaaaadziaaaaaa!
Gdy robale małe i duże zabiorą się wspólnie do roboty, puszczą wodze fantazji, tam dołożą, tu dolepią, gdzieniegdzie wetkną i dokleją to w kilka minut powstaną nowe gatunki, świat robali powiększy się o kolejne dziwaczne osobniki.
- Co to jest?
- Robal, a jego cień to jest tak duży jak ja i jak ja ten cień zakryję to staję się robalem i wyginam ciało jak robal i bzyczę, cherchącę (sic!) jak robal!
STARSZY wpatruje się w oryginalną konstrukcję z plasteliny, słomek, foli aluminiowej i sznurka, którą MŁODSZY trzyma w ręce. Przez chwilę myśli, próbuje czegoś się dokombinować (sic!), ale w końcu rzuca na odczepne: "Ahaaaaa!" i zmienia temat.
Jeszcze kiedyś zrozumie. Wystarczy letni wieczór, lampka, ściana i mały pajączek i jego wieeeeelki cień.
I trzecia oczywista oczywistość wyłazi z cienia: dzieci nie boją się robali, dzieci lubią robale, najbardziej pająki, ale nie z bliska, nie ogrooooomne, nie włochate i co by paskudztwa na dodatek cienia nie rzucały!!!
- Maaaaaaamooooooo! Tu jest pająk, albo potwór! Weź go stąd!
"MIKROKOSMOS"
Wrocławski Teatr Pantomimy
reż. Konrad Dworakowski
Godzinne przeszkolenie i MŁODSZEMU już się w głowie poprzewracało:
- On bzyczy jak komar, a nie mucha i chodzi nie jak mucha. Szkoda, że nie był na warsztatach.
Jestem pewna, że gdyby którakolwiek mucha na scenie usłyszała komentarz MŁODSZEGO i zobaczyła jego rozwaloną w fotelu postać w stylu zjadłem-wszystkie-rozumy-i-nie-miałem-zamiaru-z-nikim-się-dzielić, natychmiast przerwałaby spektakl, uciekła ze sceny i do teraz pociągała nosem gdzieś w ciemnym kącie.
Na szczęście MŁODSZEGO szybko wciągnęła akcja i o rzekomych elementarnych brakach warsztatowych aktorów zapomniał.
Przez chwilę kłócił się jeszcze z NAJMŁODSZĄ:
- MŁODSZY zobacz, konik polny.
- To jest świerszcz.
- Konik polny.
- Świerszcz.
- Konik polny.
- Ciiiiiii...- Zawsze mama wrażenie, że moje próby uciszenia dzieci wypadają najgłośniej.
-Świerszcz.
- Ciiiiiii...
- Konik polny.
Na szczęście konik polny vel świerszcz w końcu zeskoczył ze sceny.
- Żaby, żaby, ale dużo żab. - NAJMŁODSZA podskakiwała w fotelu. Jeśli w spektaklu występują żaby to już wiadomo, że będzie to ulubiony spektakl NAJMŁODSZEJ.
Podróż Calineczki i nas, tych trochę mniejszych i trochę większych od niej, trwała już dość długo. NAJMŁODSZA, która tylko dzięki wyciągnięciu średniej z wieku jej i STARSZEGO załapała się na spektakl, zaczynała wiercić się na swoim miejscu, wdrapywać mi na kolana, wstawać i znów siadać:
- Mamo, mogę już trochę poklaskać?
Fakt faktem. Wytrzymać na scenie półtorej godziny bez energetycznych, wysokokalorycznych oklasków to niezły wyczyn. Dlatego też, gdy skończył się spektakl, zrobiliśmy co w naszej mocy, by nam aktorzy z wycieńczenia nie poupadali, by in naładować akumulatory.
Ale, ale... Co jest? A oni gdzie?
- Mamooooo, a druga część będzie? - NAJMŁODSZA wywija usta w podkówkę i tylko obietnica jutrzejszej wizyty w teatrze uratowała sytuację.
- Mama jutro zabiera mnie do teatru. I będą żaby! I muchy! I żaby! I żaby-! NAJMŁODSZA podskakując przemierza chodnik.
Nerwowo przeglądam repertuary teatrów... Czy jest może wyszukiwarka według słów kluczowych? Wpisałabym: żaba, smok, kosmici i po kilku sekundach przeszukiwania repertuarów wyskoczyłaby lokalizacja, godzina, link do strony z możliwością rezerwacji biletów przez internet i link do strony tanich linii lotniczych, bo spektakl spełniający wszystkie wymogi w Kanadzie...
WITAMY W LESIE (warsztat)
ZWIERZĄTKA MAŁE ZWIERZENIA
NeTTheatre
Stowarzyszenie Artystów "Bliski Wschód"
Po warsztatach. Przystanek na coś słodkiego, gdzieś między teatrem a hotelem.
"Czasami jestem MISIEM a czasem nie chce mi się"
- Szkoda, że MIŚ z nami nie przyszedł. MIŚ lubi miód, ale czekoladę chyba też lubi... Czy jest czekolada z miodem, taka dla misia? Eeeeeehhhh...- wzdycha NAJMŁODSZA i skrobie łyżeczką w miseczce pełnej czekoladowych pyszności.
- Ty też masz brzuszek jak MIŚ: duży, okrąglutki, pełen słodkości.- zauważa STARSZY.
NAJMŁODSZA podnosi koszulkę, zagląda pod stół:
- Tak, trochę mam. Ja też jestem trochę misiem. Prawda? Eeeeeeehhhh...
- Nie smuć się, głowa do góry. Wesoło było? Podobało Ci się?
- Taaaaak- nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
- Hej, czekolada przecież poprawia humor. Uśmiechnij się.
- A MISIU jeszcze tam siedzi? Z wiewiórką i jeżem? Chyba tak. Jedzą kolację i idą spać. A gdzie jest nasz jeż?
- Chyba został...
- Jeszcze jest pod światłem i kamerą?
- Może....
- A film był o wilku. STARSZY, masz swojego wilka? Pan pies czytał bajkę. A WIEWIÓRKA myła zęby. A MIŚ? Co robi teraz MIŚ? Pewnie czyta bajkę w łóżku. MIŚ umie czytać? A może jeż umie czytać, bo jeż chyba jest mądry, a MIŚ ma duży brzuch i jest silny.
- Jutro zobaczysz MISIA, i jeża, i wiewiórkę, i psa... Jutro pójdziemy ich zobaczyć. Będziesz mogła MISIOWI pokiwać.
- MIŚ powiedział, że będę mogła do niego pójść do garroby (sic!). I zjemy sobie razem coś słodkiego!!! Może miód! Kupimy dla MISIA i dla mnie miód?!- NAJMŁODSZEJ myśl o miodzie skuteczniej poprawiła humor niż spora dawka czekolady.
- No dobra. Kupimy.
- I jak MIŚ już przestanie gadać, występować, śpiewać i kłaniać się to pójdziemy z miodkiem i zjemy!
I było właśnie tak, jak powiedziała NAJMŁODSZA, a może trochę bardziej.
Następnego dnia poszliśmy na spektakl, NAJMŁODSZA ożywiała się, gdy tylko na scenie pojawiał się jej przyjaciel MIŚ, machała do niego, trochę nieśmiało szeptała coś w jego kierunku. MIŚ gadał, występował, śpiewał i kłaniał się. I znów się kłaniał. A potem było ciepło, słodko, słodko, słodko choć MIŚ i NAJMŁODSZA w objęciach MISIA nie otworzyli jeszcze słoika miodu...
Wracamy... "Zmierzchamy"* w samochodzie.
- To już koniec? Jedziemy do domu? Ciemno?
- Niestety... Trzy razy TAK...
- A księżyc chociaż jest?
- Jest. Tam, zobaczcie.
- Ale było! Prawda, mamo.
- Prawda, STARSZY.
I zrobiło się cicho... Każdy sobie myślał o tym, o czym miał ochotę myśleć. Nie myślał o niczym ten, kto akurat o niczym nie chciał myśleć.
- Eeeeeeeehhhh. - westchnęliśmy wszyscy razem.
* oczekiwanie na zachód słońca, w milczeniu, skupieniu, chyba, że jest z nami zając...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz