- Gdzie idziemy?
- Zostawić światełko u moich dziadków.
- A potem pójdziemy do nich w odwiedziny?
- Ale...
Zostałyśmy z tyłu, za chłopakami, ale nie jesteśmy same. Idą, drepczą, stękają, obładowani zniczami, donicami, "przecież pamiętamy", "niech rodzina wie, że byłem", "ile to już minęło lat..., niemożliwe...". Nie wolno nam się rozłączyć, musimy trzymać się za ręce bardzo mocno. Trzyletnia dziewczynka o błękitnych oczach i wiecznie zimnych dłoniach i jej mama. Podobno bardzo do siebie podobne.
- Mamo? Pójdziemy?
- Ale... Właśnie idziemy na ich grób, zapalić znicz... Oni już nie żyją.
- Zapalimy i potem do nich pójdziemy. Gdzie oni nie żyją?
- Może są teraz w niebie... Może są aniołami... Może na nas patrzą...- I może nikt mnie nie słyszy zza kapturów i szeleszczących foliówek z plastikowymi zniczami.
- Aniołami?- Trzyletnia dziewczynka krzywi buzię. Ona słyszała.
- Nie wiem. Ja chyba nie wiem, gdzie oni są...
- Poszli sobie gdzieś? A kiedy wrócą?
- Odeszli... Ale...
- Odeszli, to wrócą. Możemy do nich pojechać?
I znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Skręcam w inną ścieżkę.
(Kowalski, Pluciński, wojskowy z fotografii, pompa i w lewo.)
- Ale my nie wiemy, gdzie oni teraz mieszkają. Chyba nie da się tam dojść.
- Może zabrali ze sobą swój dom i fruwają nim w niebie.
- Może...- I pomyśleć, że przed chwilą krzywiła się na anioły.
Idzie nam nieźle. Unik, skręt, schyl się. Na piętnastej znicz, z naprzeciwka atakują wrzosy. Przerzucam sobie trzylatkę z ręki do ręki, slalomem między tymi, którzy maja płaszcze i trzylatki do kolan. A trzylatka, trzylatka ponad to.
- A ja ich nie pamiętam. Jakie mają ściany?- NAJMŁODSZA lubi pomarańczowe ściany...
- Nie pamiętasz, bo umarli, gdy Ciebie jeszcze nie było na świecie.
- A gdzie byłam?
Przepraszam, może ja pani poniosę te kartony i te doniczki, i... Tak, tak, proszę mi to położyć na głowie. Dam sobie radę. Proszę nie dziękować. Pani tylko odpowie na kilka pytań mojej córki. Ja jakoś dzisiaj w nastroju do prac fizycznych.
- Nie było Cię.- Podobno to pokolenie "a,b lub c", a tu jak na złość same pytania otwarte.
- Nie było? To gdzie byłam?
- Nie wiem...- Co mi tam, oddaję walkowerem.
- U babci i dziadka nie byłam, bo nie pamiętam latajacego domu... Musiałam odejść i wrócić. Ale nie daleko, bo bym się bała.
- Jaka ona do Ciebie podobna!
- Ale miny to ma po dziadku.
- A on to talent odziedziczył po pradziadku!
- Ten uśmiech. Pamiętasz, jak się nasz tato uśmiechał? Wypisz, wymaluj.
- Śliczna dziewczyna i mądra! Ale w naszej rodzinie to wszystkie kobiety śliczna i mądre.
- W przyrodzie nic nie ginie. Geny, geny!
Rodzinne spotkanie. Dzieci i ich dzieci, które mają dzieci... Fotografie i klisze pamięci. Zbiory, części wspólne, znajdź 5 podobieństw, dopasuj cienie.
- A to kto? Poznajesz?
- To ja!
- A nie. To Twoja mama, gdy była małym dzieckiem.
- Nie. To ja! Zobacz!- Trzylatka przystawia buzię do zdjęcia.
Trzylatka. Była. Jest. Będzie.
A ściany będą pomarańczowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz