poniedziałek, 2 czerwca 2014

ALBERT, PO PROSTU

MŁODSZY lubi zostawać ze mną w domu. Czasem NAJMŁODSZA  ma ochotę zostać ze mną w domu. Zdaża się, że obydwoje nie mają ochoty iść do przedszkola. Bywa, że chorują... razem i na zmianę. Podsumowując. Wagarujemy na potęgę. Hulaj dusza, szkoła dopiero za rok. (STARSZEMU współczujemy, bo przecież nie przyznamy się, że i on czasem lubi zostać w domu.)

Ilu by ich w domu nie było, czasem mam wrażenie, że są ze mną wszyscy, cały czas, tylko nie zawsze ich widzę. 
- A tymi kredkami nie możesz rysować? 
- To są kredki NAJMŁODSZEJ.
- Ale jej tu nie ma...
Nie chce mi się n-ty raz wstawać, przynosić, sięgać, podnosić, odkręcać, otwierać. Czasem mi się nie chce. Wtedy właśnie wyrwie mi się z wątroby: "No to wytrzyj rękawem." "Tak, ta w kropki pasuje do tych pasiastych szortów." i wreszcie "Nie ma właściciela kredek to szalej!"
- Ona mówi, że mi nie grzebie, jak mnie nie ma albo nie patrzę. Przysięgała na swoją różową sukienkę. To ja jej też nie mogę grzebać, bo ja też przysięgałem i to by znaczyło, że przysięga nic nie jest warta i że NAJMŁODSZA też może grzebać. To by było straszne, gdyby mi grzebała! Musiałbym ją zabić albo wszystko zabierać ze sobą, wszędzie, nawet na kupę do łazienki...
- Rozumiem. Masz rację. Nie powinno się ruszać cudzych rzeczy bez pozwolenia.- próbuję ratować swój leniwy honor.
- Gdyby tu była, to by się ze mną mogła pobawić... Ale gdyby tu była to pewnie i tak nie chciałaby się bawić w to co ja chcę.
- A w co się chcesz bawić?
- W rysowanie.
- A nie możesz sam rysować? Albo ze mną?
- Ale będziesz jak NAJMŁODSZA pytać, co teraz rysujemy i będziesz się słuchać i zachwycać jak NAJMŁODSZA.
- Zachwycać? 
- Moim talentem plastycznym!
- A nie mogę się zachwycać JA i jak JA, a nie jak NAJMŁODSZA?
- Wolałbym...
- Rozumiem... Spróbuję.

- Masz ochotę na lody?
- Taaaaaak.
- Ile gałek dasz radę zjeść?
- Trzy albo tyle co MŁODSZY.
- Ale MŁODSZEGO  z nami nie ma.
- No tak. A ile MŁODSZY je kulek? A weźmiemy lody dla chłopaków?

- A kiedy wrócą?- STARSZY po zaledwie kilku minutach znów schodzi do jadalni.
- Dziadek powiedział, że przywiezie ich około 18.00.
- Fajnie. To znaczy fajnie, że są u dziadka. Na pewno dobrze się bawią i ja... Nie przeszkadzają mi wreszcie... Narysowałem MŁODSZEMU mapę skarbów z zaznaczonym miejscem, gdzie schowałem marchewkę dla królika... Przygotować NAJMŁODSZEJ piżamę?


 

Choć potrzebują być traktowani indywidualnie, choć uwielbiają występować w liczbie pojedynczej, choć z uporem walczą o swoje JA, chcą być wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju to... Instynt stadny, tego się da oszukać, zagłuszyć. Tęsknią, myślą liczbą mnogą, lubią być razem i zawsze czegoś brak gdy kogoś brak...

Może dlatego któregoś dnia NAJMŁODSZA powiedziała tak:
- Zazdroszczę Albertowi tego Molgana-niewidzialnego przyjaciela... Moi są wszyscy widzialni, tacy zwyczajni i... Chyba że MŁODSZY wyjedzie, albo pójdzie do łazienki, wtedy jest trochę tajemniczy i niewidzialny, i wtedy mogę udawać, że jest zupełnie niewidzialny i bardzo tajemniczy i mogę się z nim bawić... Biedny Albert, jego przyjaciel nie może być widzialny, a mój MŁODSZY może być i taki i taki. Nie potrzebuję Molgana, mam MŁODSZEGO, on jest lepszy!

- A plakat z Albertem zawiesimy tak, żebym go widziała z łóżka! Uwielbiam Alberta! A wiesz, że Albert ma czasem tyle samo lat co ja? Bo czasem nie. Czasem ma cztery, ale jak ja miałam cztery, to on wtedy też czasem miał tyle lat co ja. A czasem nie. Czasem miał pięć. 
Czasem mam wrażenie, że NAJMŁODSZA nie potrzebuje nawet przerwy na oddech. 
- Szkoda, że Albert jest taki książkowy, bo może bym mogła się z nim ożenić!



"ALBERT I TAJEMNICZY MOLGAN"
"KTO OBRONI ALBERTA"
Gunilla Bergström 
(Wydawnictwo Zakamarki)

WIEK: S, M


Albert jest czasem w wieku NAJMŁODSZEJ. Z Albertem NAJMŁODSZA by się ożeniła, gdyby nie był taki "książkowy". A przecież on nie jest książkowy, on jest taki życiowy, ten Albert! Czasem mu się nudzi, a czasem sobie coś wymyśli. Znajdzie przyjaciela, zgubi fajkę taty. Zbije talerz, opatrzy zbite kolano. Doskonale wie, jaki jest ten dziecięcy świat, bo przecież sam jest dzieckiem. Wie, że ani ten świat taki skomplikowany, jak niektórzy próbują nam wmówić, ani on taki prosty jakby niektórzy chcieli. Może nie prosty, ale po prostu... Może dlatego Alberta NAJMŁODSZA tak lubi, że aż... Gdyby on tylko nie był taki "książkowy".
Muszę jeszcze wspomnieć o tacie Alberta. Uwielbiam tatę Alberta, tak uwielbiam, że aż... Na szczęście on też jest "książkowy". Fajka, gazeta, spokój, dużo spokoju, chyba, że fajka zniknie... Tata Alberta jest, jest po prostu... W książkach Gunilli Bergström wszystko jest po prostu... Bez fałszu, zadęcia, efektów specjalnych. (Nie licząc Molgana, helikoptera i lwa - po linku do kłębka

2 komentarze:

  1. A my jesteśmy kompletnie niealbertowi. Mam wrażenie, że albert wpadł w niszę wiekową i zupełnie nie jest nasz (na razie!). Fakt, że nawet nie próbowałam, tylko założyłam, że nie jest. Sadzonko, rośnij! Albert czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja być może też na uroki Alberta pozostałabym obojętna (MŁODSZY za duży, NAJMŁODSZA wybiera sobie "dziewczyńskich" bohaterów), ale dostaliśmy książki w prezencie. PRZYPADEK, ileż to miłości tak się właśnie zaczęło... ;)

      Usuń