środa, 4 czerwca 2014

KSIĄŻKA NA RAZ (A POTEM JESZCZE RAZ)

Są książki, których nie można przerwać byle jak i byle gdzie. Nie można zostawić na całą noc samotnego Aslana przywiązanego do kamiennego stołu. Trzeba doczytać jeszcze kilka stron, żeby być pewnym, że Madika przeżyła upadek z dachu. Nie sprawdza się u nas serialowe cięcie, zawieszenie akcji na tydzień, do następnego rozdziału.  
Są książki, które trzeba czytać od początku do końca, na raz. I tak właśnie jest z książkami o Duni, która bardzo często była szczęśliwa, ale nie zawsze. 


NAJMŁODSZA wie, że zaraz wydarzy się coś strasznego. Nim zaczęłyśmy czytać przkartkowała książkę w poszukiwaniu ilustracji. NAJMŁODSZA coś tam wie, czegoś się domyśla i... czeka.  Czeka, aż w życiu jej książkowej przyjaciółki Duni stanie się coś strasznego. NAJMŁODSZA zwija się w kłębek, zagryza wargi, a oczy ma czerwone. Czytam, zdanie po zdaniu, połykając łzy, bo Dunia, bo NAJMŁODSZA. Gdy najgorsze ma się już nie wydarzyć, gdy wydaje się, że wszystko będzie dobrze, moja córka wreszcie zaczyna oddychać. Książkę czytamy na raz, bo w takich chwilach nie zostawia się przyjaciół.


- Ja bym nie chciała żeby...
- Wiem córeczko. Wiem. 
- Bo przecież Dunia nie ma już mamy. A ja mam i mamę i tatę. I tak jest najlepiej.
- Tak jest najlepiej.
- Ale... Ty kiedyś umrzesz, prawda?
- Prawda.
- I wtedy będę mogła sobie zabrać twoją sukienkę i lakier do paznokci?
- Oczywiście. Są twoje.
- Ale nie teraz.
- Oczywiście, że nie teraz.
- Teraz jeszcze jestem za mała, prawda?
- Prawda.
- I tata Duni... Dunia też jest jeszcze za mała. Ale mama Duni umarła. A Dunia była mała. Ty teraz nie umrzesz?
- Oczywiście, że nie...

Oczywiście, że nie... Omijam Córeczko drewniane kościoły, czarne koty i drabiny. Odżywiam się zdrowo, nie palę. Zapinam pasy, nie przekraczam prędkości. Nie uprawiam sportów ekstremalnych (chyba, że do takich zaliczyć wychowywanie Ciebie i Twojego rodzeństwa). Smaruję się kremem z filtrem. Regularnie się badam. I mam nadzieję... Mam nadzieję, że jest jako taki porządek na świecie, że nie ja, nie my, że... długo i szczęśliwie. 

"KIEDY OSTATNIO BYŁAM SZCZĘŚLIWA"
Rose Lagercrantz, il. Eva Eriksson
(Wydawnictwo Zakamarki)

WIEK: M


To trzecia już książka o szczęśliwych (i nie tylko) chwilach z życia pierwszoklasistki Duni. (O pierwszej już pisaliśmy- po linku do kłębka) Dunia ma tatę, ma przyjaciółkę, ma dwie świnki morskie. Dunia pisze książkę o swoim szczęśliwym życiu. Czas wreszcie dopisać zakończenie... Ale raczej nie dziś. Dziś będą: strach, łzy, zimno i cisza. O wiele za dużo, jak na tak małą dziewczynkę. A może nie powinnam czytać dzieciom o tacie Duni, który leży na oddziale intensywnej terapii, o Duni, która tak bardzo cierpi? A może nie powinno się pisać książek o dziewczynkach, które nie mają mamy, a za chwilę mogą stracić tatę? Jestem pewna, że świat powinien być więcej niż jako-tako-poukładany, a każde życie zasługuje na szczęśliwe zakończenie. Jestem tego pewna tak bardzo, jak tego, że świat nie zawsze taki jest, że nie ma samych szczęśliwych chwil, a dzieci doskonale o tym wiedzą, czy im o tym czytamy czy nie. Dunia będzie bardzo nieszczęśliwa i bardzo szczęśliwa, na zmianę i... jednocześnie. Nie ma przecież złych uczuć, nie ma przecież emocji nie w czas i nie na miejscu. Książki o Duni uczą nazywać uczucia, oswajają emocje. 


- Ale super!  O tym Dunia marzyła! Wakacje z Fridą! Ta Dunia to jednak jest szczęśliwa! A tato potem do niej przyjedzie? Tylko może lepiej pociągiem. Rowerem nie. Lepiej nie rowerem... 

2 komentarze: