piątek, 31 sierpnia 2012

CZYTAMY: "MAGICZNE TENISÓWKI..." Ulf Stark

CZYTAMY: "MAGICZNE TENISÓWKI" 


Są takie wyjątkowe sytuacje, gdy wolno bazgrać po książkach... Wybiegam ze spotkania z ULFEM STARKIEM. W torbie mam cztery książki, a w nich dedykacje od ULFA STARKA. Wśród tych książek jest jeszcze ciepła najnowsza książka ULFA STARKA: "MAGICZNE TENISÓWKI MOJEGO PRZYJACIELA PERCY'EGO". Oto okazja by napisać coś rzetelnie, profesjonalnie o nowości wydawniczej (jeszcze się tak nie zdarzyło)! Ale... No cóż... Może innym razem...

- Mam.
- Ja też.
- Ale, jak to..?
- No od maluchów dostałem, w prezencie- w głosie STARSZEGO nie słychać było entuzjazmu.
- Ale... - Wpatruję się w nowiuteńkie cudo leżące na siedzeniu pasażera i nic z tego nie rozumiem.
- Katar i kaszel, a zaraz będę miał gorączkę więc niepotrzebnie odrabiałem lekcje. Kup syrop, ale ten pomarańczowy i chipsy, no i Sprite'a do popijania. - STARSZY jak zwykle jest bardzo rzeczowy.
- Ale... Chory jesteś? Już do Ciebie jadę, mam nową książkę.
- Mamo, bez syropu, chipsów i Sprite'a to w moim stanie żadna książka nie będzie mnie cieszyć.
- Masz gorączkę?
- Nie, mówiłem że za chwilę będę miał.
- Nie masz gorączki, ani razu nie zakaszlałeś podczas naszej rozmowy...- powoli opanowuję sytuację.
- Aaaaaaapsik.- przerywa mi STARSZY.
- Kiepsko Ci wyszło, musisz poćwiczyć. Nie nabrałam się. Gorączki nie ma, kaszlu nie słyszałam, zatkanego nosa nie masz... Syrop i mała paczka chipsów. Może być?
- I mały Sprite? Tak na wszelki wypadek, gdybym jednak dostał gorączki.
- Zaraz będę.
Dwa skrzyżowania dalej:
- A gruba ta książka?
- Niespecjalnie, ale bardzo mało obrazków, no ale też duża czcionka...
- Dwie godziny?- strzela STARSZY.
- Jakoś tak.
STARSZY zbojkotował tradycyjny książkowy przelicznik uwzględniający ilość stron. Ilustracje, wielkość czcionki, wreszcie format książki, wszystkie te zmienne sprawiły,że STARSZY przyjął bardziej praktyczny system mierniczy: czas, jaki potrzebny jest na przeczytanie książki.
- Trudno. Gdzie jesteś? Kup duże chipsy, bo tak coś czuję, że na zwykłym przeziębieniu się nie skończy. Pa.

Nie minęły dwie minuty.
- Jakie masz światło?
- Zielone.
- Zadzwoń na czerwonym i mi kawałek przeczytaj. I ostrzegam, że zaraz mogę przestać mówić, bo coraz bardziej boli mnie gardło.

I nikogo już nie dziwi, że po chwili...
- Cały czas masz zielone? Strasznie mi gorąco. Pewnie już mam gorączkę.
- A może to dlatego, że siedzisz pod kołdrą, żeby tato nie słyszał, że znów do mnie dzwonisz.
- Mamo, Ty mnie jednak znasz jak własną torebkę!
- Kieszeń. Jak własną kieszeń.
- Kieszeń? Bez sensu. Kończę, bo...
- Bo tato idzie?

Gdy już parkowałam pod domem:
-Musiałem się rozłączyć, bo tato przyszedł i powiedział, że jak jeszcze raz zadzwonię to... Ale co Ci będę gadać, jego też znasz jak własną torebkę. Przeczytasz?
- Czemu nie. Słuchaj...
"- Chłopaki! Gdzie lecicie?- zawołał Percy.
Zwisał głową w dół z gałęzi starego spróchniałego dębu i patrzył, jak Klas (...)"

Po kilkunastu minutach STARSZY przerywa mi szepcząc:
- Mamo, chodź już na górę... Albo jak skończysz rozdział.
Patrzę w górę. STARSZY stoi w oknie ze słuchawką przy uchu. Kiwam mu, potem kończę trzeci rozdział i idę do domu.
Mimo, podobno szybko postępującej choroby, STARSZY recytuje na jednym oddechu:
-Chipsy masz? Wiem, wiem. Nie nakruszę. To tak wyjątkowo, bo jestem chory i takie tam. Wiem, wiem.Też Cię znam, jak własna szufladę. Tę szufladę z moimi skarbami. Siadaj i czytaj.
STARSZY co chwilę rzuca się na łóżku i ryczy ze śmiechu, plując na prawo i lewo okruchami chipsów. Ja czytam, powstrzymując kolejne salwy śmiechu, by nie wypaść z roli lektora i jednocześnie próbując łapać chipsy, które wyfruwają z rąk STARSZEGO i z paczki, gdy tylko dzieje się w książce coś wyjątkowo emocjonującego, co przypada mniej więcej dwa razy na stronę.
Mija czas, przebiegają nam przed oczami kolejne litery i strony. STARSZY nie wybucha już dzikimi śmiechem. Owszem śmiechu jest nadal co niemiara, ale STARSZY uśmiecha się, czasem parska śmiechem i słucha dalej, coraz uważniej, bo historia zaczyna się plątać. Ten świat wciąga nas coraz bardziej, a w nim nie wszystko jest radosne, dobre i sprawiedliwe... Magiczne tenisówki, trochę straszny starszy brat, rozbite samochody, trzaśnięcie słuchawką... 
Co było dalej? Nie powiem, bo nie wiem, jeszcze nie wiem. Obiecałam nie czytać bez STARSZEGO, a STARSZY zasnął, mniej więcej po godzinie czytania (w połowie książki)... Pozbierałam okruchy, przykryłam STARSZEGO kołdrą. Zaczął pociągać nosem. Pewnie jutro trzeba będzie kupić Sprite'a.

I wersja druga zakończenia, trochę bardziej profesjonalna:
Co było dalej? Nie powiemy, nie możemy zdradzać zakończenia. Sięgnijcie po książkę. Polecamy!!! ("Jak na razie do połowy, pierwszą godzinę czytania"- dodaje STARSZY)

     
"MAGICZNE TENISÓWKI MOJEGO 
PRZYJACIELA PERCY'EGO"
  Ulf Stark
(Wydawnictwo Zakamarki)



    (OBRAZ < SŁOWO)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz