Autorka tekstu nie ponosi odpowiedzialności za teorie z dziedziny dietetyki głoszone w tym tekście. Autorka tego tekstu czasem gada by gadać, by nie przypalić, nie pogubić i nie słyszeć kolejnego "Mamooooo, pytałem! Dlaczegooooo?!".
- Co jest dziś na obiad?
- Trochę witaminy B z buraków, trochę tłuszczu na siłę i białka na... mózg i węglowodanów, bo... lubicie.
- Suuuuuuper! Buraki! Będzie czerwona kupa i siku!
Jeszcze do niedawna informacje dotyczące zawartości witamin i substancji odżywczych były warunkiem sine qua non zjedzenia posiłku. I tak cytryna była pożądanym dodatkiem do herbaty i sałat, bo zawiera dużo witaminy C, a drogą analogii ogórek znikał z talerza, bo ma witaminę O, a szpinak- SZ. Witaminy dla zdrowia, mięso dla mięśni i... No dobra, ja już się nie będę bardziej pogrążać.
Jeszcze do niedawna..., bo ostatnio dużo bardziej fascynująca jest kwestia wędrówki ryżu, mięsa i buraków przez układ pokarmowy i niecierpliwe oczekiwanie na finisz.
- Jedz te buraki NAJMŁODSZA! Będziesz miała czerwoną kupę!- MŁODSZY aż podskakuje na krześle z radochy.
- Nie lubię! Nie chcę mieć czerwonej kupy.
- A gdybyś zmieszała trochę z ryżem to może wyszłaby kupa różowa.
Zastanawiam się często, czy STARSZY naprawdę wierzy w to co mówi, czy tylko ma wyjątkową zdolność wpisywania się w konwencję.
- To pewnie przez ten ciemny chleb, który każe nam jeść mama!- zaatakował STARSZY. Powinnam się już przyzwyczaić, że koniec końców to ja jestem wszystkiemu winna.
- Szkoda, że ja nie robię takiej kupy jak króliki. Takie małe kuleczki...- MŁODSZY kocha króliki miłością, jak się okazuje, bezgraniczną.
- Jedz tylko sałatę przez tydzień, to może będziesz robił takie bobki.
- Ale to by musiała być brązowa sałata, bo te kupy są brązowe.
STARSZEMU już za nudno, mdło i przyprawia rozmowę, od razu mieszanką pieprzu cayenne i chilli:
- A pamiętasz jak kiedyś NAJMŁODSZA zrobiła kupę do wanny? I ty tam siedziałeś!
- Nie siedziałem! Nie siedziałem w zakuptanej wannie! Prawda, mamo?!
Gdybyście widzieli te niebieskie okrągłe oczyska jak patrzą na mnie błagalnie, prosząc o ratunek.
- Nieeee. No co ty! Chwyciłam cię szybko i wyfrunąłeś z wanny nim się w niej... zrobiło niemiło.
- No nie wytrzymam! Jak wchodzisz do mojego pokoju to krzyczysz, że bałagan, chlew, stajnia Augiasza, smród i strach wchodzić, a wannie po akcji NAJMŁODSZEJ to było... NIEMIŁO??!!
- STARSZY, siedź cicho. Myślisz, że nie pamiętam z jakim ty talentem... robiłeś się niemiły po pachy?! Mam wyciągnąć kilka śmierdzących asów z rękawa? NAJMŁODSZA, a gdzie ty idziesz?
- Chcę mi się kupę.
I z pasjonującej rozmowy zrobił się happening!
- Już skończyłam!- krzyczy po chwili.
Idę, robię żeby było miło. Wracam.
- Jaki kolor?- MŁODSZY nie odpuszcza.
- Nie wiem. Nie widziałam.- I NAJMŁODSZA zawraca do łazienki.- Nie ma! Mama spłukała!!!
I kto jest zawsze winny...
- NAJMŁODSZA jedz obiad to będziesz maiła materiał na nową kupę.- STARSZY próbuje się zrehabilitować i łagodzi emocje.
- A ta kupa to gdzie popłynęła?
- Do oczyszczalni ścieków. Tam wyczyszczą kupę i puszczą do kranów.- Zaknebluję, jak babcie kocham, kiedyś STARSZEGO zaknebluję.
Na razie MŁODSZY odmówił tylko wypicia wody. Pozostaje jeszcze problem wieczornej kąpieli.
NAJMŁODSZA zaspokoiła pierwszy apetyt (czyt. zjadła trzy ziarenka ryżu) i zaczęła grzebać w talerzu: przesypywać, mieszać, spulchniać, ubijać.
- Mamo, zobacz. NAJMŁODSZA jest genialna! Teraz już wiemy, dlaczego kupa jest brązowa! Popatrz MŁODSZY na jej talerz. Kolor kupy! Jak się zmiesza wszystkie kolory to wychodzi właśnie taki sraczkowato-kupowaty kolor.
- STARSZY, proszę cię...
- Aha, zapomniałem. Kolor... NIEMIŁY.
- Ale to nie śmierdzi.- Podsumował MŁODSZY.
Jak we wzorowej rodzinie. Wspólny posiłek. Rozmowa. SMACZNEGO!
Temat KUPY pojawia się również w książkach dla dzieci. My polecamy dwie:
"KUPA"
Nicola Davies, il. Neal Layton
(Wydawnictwo Dwie Siostry)
(OBRAZ = SŁOWO)
Nie szokuje na siłę, nie obala na siłę KUPO-TABU. Dużo informacji, ciekawostek i rewelacyjne ilustracje!
"O małym krecie, który chciał wiedzieć,
kto mu narobił na głowę"
Werner Holzwart, Il. Wolf Erlbruch
(Wydawnictwo Hokus Pokus)
(OBRAZ > SŁOWO)
Cytryna ma 3 lata, a nadal fascynuje się kupą. Kiedyś przez długi czas wracając z przedszkola przechodziliśmy obok tej samej kupy. Za każdym razem Cytryna patrzyła zafascynowana. Któregoś razu mówię 'Cytryna, nie patrz na kupę.'. Po chwili ona, gdy ja już zapomniałam o tej kupie (minęliśmy ją) pyta: 'Dlaczego nie można patrzeć na kupę?' 'Można, ale po co, to nie jest miły widok' - odpowiedź dorosłej Shirkus. ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, dorosłość z Pani wylazła! ;)
Usuń