Wstać i wyłączyć, czy siedzieć i udawać, że nie słyszę?
Wstać, wdrapać się po schodach, potknąć o klocki/samochód/kapcie, odszukać w ciemności pstryczek i przełączyć (lewo-cisza, prawo- warrrrrrrkot, gdzieś między Trójką a TOK fm, a może lewo- warrrrrkot, prawo-cisza...?), nie zakląć; czy może siedzieć i udawać, że mnie to obok i nic, że ja ponadto, że nie dociera, że relakssssssss?!
CZYTAMY: "MUMINKI"
Lubicie Muminki? Czy świat rzeczywiście dzieli się na tych, co Muminki uwielbiają, bo to takie milutkie, dwunożne hipoptamy z Finlandii (...a może Szwecji?), na tych co Muminków nie trawią i tych, co zajrzeli do książek i kojarzą Paszczaka, Bufkę, może i Gapsę...? Ja ostatnio boleśnie odczuwam przynależność do tej trzeciej grupy. I może nie miałabym nic przeciwko, ale góra do 21.00!
Audiobook "W Dolinie Muminków". Ponad cztery godziny?! Nawet moje dzieciaki tak długo nie zasypiają. I dlaczego to właśnie ja, jako jedyna w tym domu, znam zakończenie?!
(OBRAZ < SŁOWO)
A początek? Taki "początek początek", jakby powiedział STARSZY.
"Była zima 1939 roku, czas wojny. Praca stała w miejscu; miało się uczucie, ze każda próba stworzenia obrazu rzeczywistości jest całkowicie niepotrzebna.
Może więc nic dziwnego, że nagle ogarnęła mnie chęć napisania czegoś, co zaczynałoby się od Był sobie kiedyś..."
- Musiała być... smutna. To znaczy... Nie tak smutna, że wiesz tak po prostu, tylko... smutna.
- Tak, chyba wiem o jakim smutku mówisz.
- Takim, że się nic nie chce, bo niby nie ma nic sensu, ale chce się uciec, ale nie ma jak i gdzie. I się zaczyna wymyślać, tak trochę kłamać, samego siebie trochę kłamać...
- Chyba masz rację.
MŁODSZY nie mógł się doczekać. Trzeba przyznać, ze jego cierpliwość została wystawiona na ciężką próbę. Przeczytaliśmy podczas wakacji "Lato Muminków" i "Kometę nad Doliną Muminków", a potem zachciało się MŁODSZEMU chronologii, porządku i dostał niedawno "Małe trolle i dużą powódź" (początek początek) i poczuł się MŁODSZY ciut oszukany:
- A co to są trolle?
- Muminki są trollami.
- Muminki to Muminki.
- Dla nas tak, ale kiedy pani Tove Jansson napisała pierwszą książkę o Muminkach to nikt nie wiedział jeszcze, kim są te Muminki i żeby dzieci chciały książkę przeczytać napisano na okładce wielkimi literami MAŁE TROLLE.
- I teraz nikt nie wie, o co chodzi i mogliby zmienić, bo inaczej to dzieci nie bedą chciały czytać.- MŁODSZY chyba wciąż nie był przekonany.
A potem jeszcze przedmowa i ta rozmowa o smutku...
- Czytaj!
"Mama Muminka naznosiła kamieni i nazbierała chrustu, by ogrzać naleśniki a potem rozłożyła na piasku obrus, który na każdy rogu przycisnęła kamyczkiem (...)"
Chyba nie dam rady, będę musiała wstać, a nawet siku mi się nie chce.
Lubicie Mamę Muminka? Ja nie zawsze. Wiem, to z zazdrości, z zawiści, zzzzzz... Maleńka torebka, a w niej skarpetki na zmianę dla Muminka, scyzoryk, chusteczki, przepis na ciasto, nitkę i igłę, zapasy świętego spokoju, anielskiej cierpliwości i inne na-wszelkie-wypadki przydasie. Ja też mam. Mogłabym się założyć, że to wszystko mam w torbie, ale GDZIE?! Chusteczki? Czasem bliżej mam do sklepu niż na dno torbiszcza. Kluczyki? Przecież założę się, że je przed chwila widziałam. Dwie kredki mam, ale przydałaby się temperówka, którą na pewno mam, na pewno gdzieś mam. Święty spokój? Ale jak go szukać w tym hałasie?! Anielska cierpliwość? Ale czy ktoś kiedykolwiek słyszał, żeby Mama Muminka próbowała wbić w głowę syna zasady ortograficzne, by musiała mu kolejny raz tłumaczyć, że to mu się kiedyś przyda, że "przestań filozofowac i do roboty!!!!!!" Kuchnia jej pływa, a ona, że przygoda, że dobrze, że makaron i imryk pływają, ha, ha, ha... A mnie dziś widok szklanki wody wylanej na stół, fakt nie pierwszy raz, ale trzeci, dzisiaj trzeci, jakoś specjalnie nie rozbawił.
"Wybieracie się na wyprawę? W nieznane? Cudownie! Weźcie kanapki i naleśniki na drogę."
"Telefon masz? Uważaj na przejściu. Kurtka zapięta? Może ja Cię podwiozę?" I przez następne 15 minut "czekam, drepczę, ja wyrodna, co dzieciaka samego puściła w ten niebezpieczny świat, samego..." W końcu wrócił. Wyprawa do spożywczaka, 250m od domu.
I Tata Muminka... Poszedł z Hatifnatami w daleki świat, potem zbudowal dom, dobre i to. Pamiętniki i "spytajcie Mamę". Ech...
Idę. Wyłączę. I tak już jestem godzinę w plecy. Znów to samo. Znacie to? Najpierw przez godzinę przewracasz się z boku na bok, bo może tylko Ci się zdaje, może Ci przejdzie. Podsypiasz i śni Ci się, że nie może spać, bo dzieciak wbija Ci łokieć w podbrzusze. Kolejne pół godziny czekasz... Czekasz, aż ktoś się domyśli, aż ktoś Ci pomoże, zrobi to za Ciebie. A kończy się zawsze tak samo. Wstajesz w środku nocy i idziesz do łazienki, sama, nieszczęśliwa, niekochana, wściekła.
Idę. Przecież to się samo nigdy nie skończy. Książki, komiksy, rysunki, "zobacz, to wyglada jak Hatifnat!". Dość. Wyłączę audiobooka, Kowalewski zamilknie, Muminki zamilkną, trolle zagonię pod łóżko. To w końcu wieczór, mój wieczór, między pierwszym pochrapywaniem ostatniego z moich dzieci i cichym pacnięciem książki wypadającej mi z bezwładnych rąk.
Idę. Schody. Kopnięty samochodzik. Pstryk. Cisza.
- Mamo, dlaczego wyłączyłaś? Przytulisz?
Pac. Nic więcej z tego mojego wieczoru nie pamiętam. A potem był dzień i Muminki... A ja obiecałam sobie nie być Bufka.
Trzeba przyznać, że gdy komuś jest smutno, to czasem świat staje się piękniejszy, a może to światów staje się więcej... Szkoda tylko, że nie da się tego wszystkiego wyłączyć po 21.00.
(Nie bądź Bufka. Nie bądź Bufka. Nie bądź Bufka.)
ja aż tak muminków nie lubię, ale właśnie jesteśmy po lekturze "Co było potem?" - o muminku w wersji dla nieco młodszych :) mój czterolatek lubi! :)
OdpowiedzUsuń"Co było potem?" zdarzało nam się czytać non stop po kilka razy. Obowiązkowo na końcu NAJMŁODSZA i MŁODSZY musieli zajrzeć przez tę najmniejszą dziurkę. ;) Świetnie przetłumaczona na język polski, dobrze się sprawdza podczas głośnego czytania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMuminki lubię choć ich nie kocham. ;)
OdpowiedzUsuń