CZYTAMY: "MROŹNA NOC. OPOWIEŚCI Z PARKU PERCY'EGO"
- Mi się śniło, że jeżdżę wielką wywrotką po Księżycu i... I wywrotka jest niebieska i ogrooooomna. Prawie taka jak Księżyc.
- Mi się śniła moja nocna koszula w serduszka.
- A mi się śniło, że szkołę zamieniono w bazę szkoleniową dla agentów!
- A Tobie co się śniło?
I zburzyłam poranną monotonię:
- Percy, dozorca parku!
- Mamo, chyba żartujesz! Percy?! James Bond to rozumiem, bo on był przystojny, a dziewczynom to podobno śnią się przystojni faceci... Percy?! Tatoooo! Czy Ty myślisz, że to te hormony ciążowe?!
- Mhmmmmmm...- doszedł nas jakiś stłumiony jęko-potakiwacz spod poduszki.
- A ja myślę, że Percy to nawet na swój sposób jest całkiem, całkiem...- Nie będą mi bachory-potwory snu szykanować!
- A śniły Ci się też zwierzęta? Wiewiórka Ci się śniła? A co robił Percy?
- A zapytałaś go, dlaczego śpi w czapce?!- STARSZY chichotał pod kołdrą.
- A czy Percy ma taki głos jaki Ty mu robisz, jak czytasz?
Zasypana lawiną pytań na chwilę zamykam oczy...
Percy, dozorca parku: poczciwy, pulchniutki, zawsze uśmiechnięty i zawsze w czapce, opiekun zwierząt. Rzeczywiście trochę nie w moim typie. Nawet trochę bardziej nie w moim typie niż James Bond. Ale co ja na to poradzę, kiedy mi się śnił...
Była bardzo mroźna noc i do domku Percy'ego schodziły się zziębnięte zwierzęta. Zajęły łóżko, było coraz ciaśniej, ktoś spadł, a ktoś nowy już pukał do drzwi. Sen do tego momentu przypominał mi,literki w literkę, czytaną dzieciom wieczorem książkę. Do tego momentu... Nagle, zgodnie z bezprawiem rządzącym senną fabułą, to nie Percy, ale ja wstawałam, by wpuścić zmarzniętego krokodyla, podnosiłam z podłogi zaspanego tygrysa, próbowałam wcisnąć się między kopyta, łapy, brzuchy i głowy śpiących w moim łóżku stworów. Szukałam sobie miejsca w szafie, ale tam też: na wieszakach, półkach, między swetrami, w szufladzie ze skarpetkami śpią jeże, węże, żuki i borsuki. Fotel? Zajęty. Stolik nocny? Zające. Pod łóżkiem? Krety i wilki. Na lampie? Nikogo! Spoglądam przez chwilę na uśmiechniętą, okrągłą twarz Percy'ego patrzącego na mnie z portretu na ścianie (nie pytajcie, tak było i już, w końcu sen to sen, i senna logika). Pokazałam mu język. On chyba nie myśli, że ja będę spała na lampie!? Ostrożnie wieszam stwory z łóżka na żyrandolu. Trzeci się nie zmieścił. Położyłam go ostrożnie w doniczce. Moje łóżko, moja kołdra, moja poduszka! Auuuuuaaa! To znowu Percy, tym razem na okładce książki. Książkę wkładam pod poduszkę. I tak mi się śni, to niech mi się nawet śni, że mi się śni. Co mi tam. I jeszcze coś uwiera... Co jeszcze? Kto jeszcze? To Ty, KROPKA! No dobra, Ty zostajesz...
- Mamooooo! A kiedy śniadanie?! Mamoooooo!
- Na lampę! Ale już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz